-Nie pojadę z tobą, zwłaszcza teraz. Chce tu zostać jak najdłużej się da i pobyć trochę z Sabine-usłyszałam krzyczącą Anahi, kiedy stałam pod ich drzwiami
-Ale ja nie chcę cie tu zostawiać.-krzyknął Poncho. Jeszcze nie słyszałam, żeby tak głośno mówił-A kiedy byś wróciła?-zapytał się już lekko uspokojony-No właśnie tak jak myślałem. To może nawet nie chcesz być ze mną?-zapytał znów zdenerwowany po ciszy, która nastała po jego pytaniu. Zastanawiałam się dlaczego Anahi nie chce z nim wrócić? Przecież mogą być różne rozwiązania tej sytuacji. Coraz wyraźniejsze były kroki, które zbliżały się do drzwi.-Jaką masz w ogóle pewność, że ta cała Sabine jest twoją matką?!-zapytał, w sumie to krzyknął zły Alfonso i w tej chwili otworzył drzwi, a ja prawie wpadłam do pokoju.
-Nie będziesz tak mówić-powiedziała wkurzona Anahi i rzuciła w Poncha poduszką, jednak ten zrobił unik i poduszka wylądowała na mnie.-Przepraszam Dul..to nie w ciebie miało być.-powiedziała moja przyjaciółka gdy Alfonso zszedł już na dół. Kiwnęłam do ojca, by poszedł pogadać z Poncho.
-Nic się nie stało-powiedziałam, zamykając drzwi.-O co wy się pokłóciliście?-zapytałam siadając koło niej.
-Zadzwonili do niego, że musi wracać, bo są jakieś problemy, czy coś takiego. A ja nie chce wracać. Jeszcze nie-powiedziała cicho, po czym schowała twarz w dłonie i się rozpłakała.
-Dlaczego nie chcesz wracać? To ja nie powinnam chcieć-powiedziałam lekko się uśmiechając żeby rozładować atmosferę.
-Dopiero co znalazła się moja matka, a ja muszę już opuszczać Meksyk.-powiedziała ze smutkiem w głosie.-A Poncho tego nie może zrozumieć. Uważa jeszcze, że ona może udawać, ale przecież co mogłaby zyskać poprzez udawanie.
-Masz rację, ale wierzę, że na pewno znajdziecie jakiś kompromis.-powiedziałam przytulając Any.-Sabine już wstała?
-Tak, jakiś czas temu i poszła chyba na zakupy. a co chcesz?
-Nie nic tak się pytam.-powiedziałam robiąc minę myślicie. Rozmyślałam nad tym jak pogodzić Los A.
-Nad czym tak myślisz?
-Nad niczym ważnym. Idę na dół zobaczyć co się tam dzieję-powiedziałam ostatni raz przytulając dziewczynę i wyszłam z pokoju. Na korytarzu minęłam się z tatą.
-Rozmawiałeś z Poncho?
-Tak, jest trochę smutny, że jego dziewczyna nie chce z nim wyjechać, ale z drugiej rozumie ją. W końcu przez tyle lat nie znała matki-zaczął mi opowiadać.
-A Sabine już przyszła?
-Tak..-nie czekając na dalszą wypowiedź zbiegłam na dół. Podchodząc do kuchni usłyszałam rozmowę Sabine i Poncha.
-Czy ja dzisiaj muszę zaczynać dzień od podsłuchiwania ludzi?! Przecież tak nie można. To jest niekulturalne. Nie tak zostałam wychowana.-pomyślałam sobie i już miałam zawrócić, gdy usłyszałam coś istotnego, co samo mnie tam zatrzymało.
-Dlaczego sama nie zaczęłaś jej szukać? Rozumiem bałaś się, ale mogłaś chociaż dowiedzieć się jak ma na imię, gdzie mieszka, gdzie się uczy, zainteresować się jej życiem.-mówił Poncho
-Mogłam, ale...-przerwała, zawieszając głos-Z reszta nie muszę ci się spowiadać!-jej głos nie był już taki miły, słodki i przyjemny. Podniosła głos, jednak na tyle, by nikt na górze jej nie usłyszał.
-Spokojnie, nie chciałem ci zdenerwować. Po prostu chce dla Any jak najlepiej jest moją dziewczyną i to chyba oczywiste, że się o nią troszczę-powiedział Alfonso. Słychać było, że go trochę zdziwiło.
-Nie ważne..-rzuciła tylko i wyszła z kuchni, mijając mnie w progu. Chciałam się tak zachowywać, żeby nie było widać, że stałam pod drzwiami i przysłuchiwałam się rozmowie. Wpadłam do kuchni szybko i stanęłam na przeciwko brata.
-Co jest grane? Co ona się taka nie przyjemna zrobiła?-zapytałam.
-A gdybym to ja wiedział?-powiedział rozkładając ręce.-Przecież ja zadałem jej proste py..
-Tak wiem, też tego nie rozumiem.-powiedziałam, nie dając mu dokończyć, bo mówił tak wolno, że nie chciało mi się czekać na koniec.-A właśnie mam pomysł jak rozwiązać wasz problem.-mówiłam tak szybko, że nie mógł się wtrącić i mi przerwać-A więc może we trójkę polecicie do Londynu. Ja jeszcze na jakiś czas zostanę tutaj, a tata nie wiem co zamierza. Ale wy możecie sobie wrócić. Co ty na to?
-W sumie nie głupi pomysł. Czy ty zawsze musisz mieć dobre pomysły?-powiedział, robiąc dziwną i nieokreśloną minę i ruszył w stronę wyjścia. No więc moja rola się skończyła. Teraz mogę iść się umyć i przyjść zrobić śniadanie.
Kiedy siedziałam na kanapie usłyszałam jak Poncho z Any schodzą ze schodów i przy tym namiętnie dyskutują.
-Dulce, miałaś rację.-powiedzieli uśmiechnięci nie przekraczając jeszcze dobrze progu salonu.-Razem z Sabine lecimy do Londynu. Twój tata powiedział, że zostanie tutaj jeszcze z tobą, bo chce mieć cię na oku. A my nie będziemy martwić się cały czas, że może Michel cię dorwał.-powiedział Poncho, a gdy zaczął mówić Any uderzyła go łokciem w ramię. Spojrzał się na nia jakby uraziła go nie wiadomo jak mocno i bezpodstawnie. Any będąc moją przyjaciółką wiedziała, że nie chce rozmawiać ani słuchać o Michelu. Jednak to miło z ich strony, że się tak o mnie martwią.
-Cieszę się, że mogłam wam pomóc-powiedziałam uśmiechając się do nich.-A kiedy jedziecie?
-Jeszcze dzisiaj.-powiedział Poncho i spuścił głowę-Wiesz trudna sytuacja w wytwórni.
-Ej, ja przecież rozumiem-powiedziałam delikatnie się uśmiechając.-a kiedy macie lot?
-O 14.-powiedziała Any.
-To musicie iść się pakować, bo już jest 11-zaśmiałam się i popychałam ich w stronę schodów. Gdy odprowadziłam ich wzrokiem wróciłam do salonu i mojego wcześniejszego, jakże kreatywnego zajęcia jakim jest oglądanie telewizji. Leciała jakaś komedia, ale nie mogłam się skupić na niej. Moje myśli krążyły wokół jednego tematu-Maite, Jess, i Alisson. Zastanawiałam się nad tym co mi powiedział wczoraj tata. Może faktycznie powinnam je odwiedzić i przeprosić. To ja na nie naskoczyłam pierwsza, mimo że było to uzasadnione. Wiem, że one tego nigdy nie zrozumieją, bo to są takie osoby. Jednak, gdy wyciągnę pierwsza do nich rękę pokażę, że żałuję tego co zrobiłam. A co jeśli ja tego nie żałuję?
-Dulce! Nie myśl tak. Wstawaj, pisz do Maite i się z nią najpierw spotkaj!-krzyknął głos w mojej głowie. Posłuchałam się jego i wyłączyłam telewizor. Wchodząc po schodach minęłam się z Any, Poncho i Sabine.
-Już jedziecie na lotnisko?-zapytałam
-Tak.-powiedziała przyjaciółka
-A czemu tak wcześnie?-zapytałam zaciekawiona.
-Po drodze skręcimy może jeszcze do jakiegoś baru na szybki obiad-zaśmiał się Poncho będąc już na dole.
-To szczęśliwego lotu-krzyknęłam im gdy wychodzili z domu. Dochodząc do pokoju usłyszałam jak przychodzi do mnie wiadomość. Poszłam do szafki po telefon i odczytałam wiadomość.
Będąc u siebie w pokoju postanowiłam zadzwonić do Maite. Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer do koleżanki. Odebrała po czwartym sygnale.
-Halo?-zapytała
-Sie..Siema-zaczęłam się jąkać. Mimo że jestem odważną osobą często stresują mnie sytuacje, przez co się jąkam i nie wiem co powiedzieć.
-Co tam?
-Wiesz, bo ja chciałabym do ciebie wpaść dzisiaj. Mogę?
-Jasne, dziewczyny przychodzą oglądać zdjęcia o 16 więc może też tak wpadnij, co?
-W sumie to lepiej, że wszystkie tam będziecie. Ok będę. To do zobaczenia
-Pa.
Gdy rozmawiałam z May przyszedł do mnie sms. Pewnie od Harrego. Jednak jakie było moje zdziwienie, gdy okazał się być od kogoś innego.
"Ładnie to nie powiedzieć, że jest się w Meksyku?"
od:Carlos
"A skąd masz takie wiadomości?"
do:Carlos
"Czyli jednak jesteś;p widziałem się z twoim tatą w sklepie i powiedział, że przyjechałaś xD"
od:Carlos
No pięknie. Nie dość, że w szkole na mnie leciał, to jeszcze teraz w prawie każdej wiadomości próbuje ze mną flirtować i zachowuje się jakby był moim chłopakiem. Mnie to tak bardzo irytuje, ale nie mam serca mu tego powiedzieć. Szkoda mi chłopaka, ale nie che i nie robię mu nadziei, więc dlaczego nie znajdzie sobie jakieś innej dziewczyny. Z jego charakterem nie było by to trudne. Jest to na prawdę bardzo miły sympatyczny i ugodowy chłopak-ale nie dla mnie. Czuję to. Mi jest przypisany ktoś inny. Rozmyślając szukałam odpowiednich ubrań na spotkanie.
"Ah ten tata. Muszę sobie z nim porozmawiać;o"
do:Carlos
Ubrania naszykowane na spotkanie, poczytam sobie jeszcze książkę Nicholasa Sparksa. Uwielbiam jego książki "Jesienna miłość", "Ostatnia piosenka", "Od pierwszego wejrzenia" to są tylko jedne z nielicznych książek które przeczytałam. Każda z nich porusza motyw śmierci, ginie w nich główna bohaterka, albo jakiś drugoplanowy bohater, zawsze płaczę, gdy je czytam. Są bardzo wzruszające. Poza tym jestem dość dziwna. Wiele dziewczyn ode mnie z roku woli poczytać sobie "Pamiętniki wampirów" czy jeszcze coś innego, ale szczerze to mnie to wcale nie kręci. Nie lubię fantasy i jej nie czytam. Wolę smutne romansidła bez happy endu-tak jak moje życie. Moje jakże mądre myśli przerwał dźwięk wiadomości-pomyślałam, że to jeszcze Carlos coś chce. chwyciłam ze złością ten telefon i zaczęłam czytać:
"To kiedy robimy imprezkę? miałaś napisać sama, ale chyba bym się nie doczekał;p"
od:Harry
Kompletnie zapomniałam o tym, ale teraz nie mogę się z nim spotkać-a bardzo bym chciała. Znajomość moja i Hazzy była dość dziwna. Przyjaźniliśmy się, kłóciliśmy, nie odzywaliśmy się do siebie przez kilka miesięcy, wyzywaliśmy. Ogólnie między nami było bardzo różnie. Jednak nasza znajomość była jedyna w swoim rodzaju, zawsze był dla mnie ponad innych znajomych, to o niego najbardziej się martwiłam, gdy bili się chłopaki. Gdy wyjechał coś we mnie umarło. Jednak na szczęście nasz kontakt się nie urwał, bardzo mnie to cieszyło.
"Tak, wiem, przepraszam. Przepraszam też za to, że przez najbliższy czas nie będzie mnie w Londynie. Musiałam szybko wracać do domu i jak na razie tutaj zostaje. Wrócił jedynie Poncho z Any i Sabine."
do:Harry
Postanowiłam odłożyć książkę, bo doszłam do wniosku, że z Harrym jeszcze sobie po pisze i na pewno nic nie zrozumiem z czytanych fragmentów.
"No dobrze. a dlaczego musiałaś wracać do Meksyku?"
od:Harry
"Ojciec mnie zaciągnął"
do:Harry
"Ojciec?"
od:Harry
"To jet skomplikowane. Wiele spraw wyszło na jaw wczoraj."
do:Harry
"Możesz mówić, mam czas;)"
od:Harry
"Zawsze masz dla mnie czas..heh;p ale na pewno ci nie będę przeszkadzała?"
do:Harry
"Bo mnie interesujesz i masz bardzo ciekawe życie;p i tak na pewno mi nie przeszkadzasz:)"
od:Harry
"No więc tata powiedział, że jest chory na raka, na szczęście nie ma jeszcze przerzutów, więc notowania są w miarę dobre. Poza tym chciał też, żebym uciekła z Londynu..."
do:Harry
"Przykro mi z powodu taty, rozumiem, że się pogodziliście? Pozdrów go ode mnie:) Dlaczego musiałaś uciekać z Londynu? Dul co się dzieję? Nie mówisz mi wszystkiego."
od:Harry
"Tak pogodziliśmy się, wszystko mi wyjaśnił:) bardzo mnie to cieszy;d Pamiętasz jak zobaczyłeś na tt moje zdjęcie z Michela? To właśnie przed nim muszę teraz uciekać...."
do:Harry
"Wiedziałem, że to drań! A Ty nie chciałaś mnie słuchać. Teraz masz za swoje;o"
od:Harry
"Myślisz, że nie wiem? Od kilku dni myślę jaka ja byłam głupia, że zaczęłam się z nim spotykać. No ale cóż widać, że mądrością nie grzeszę."
do:Harry
"Dulce nie mów tak! Jesteś najmądrzejszą osobą-no dobra może nie najmądrzejszą, bo Ja jestem najmądrzejszą osobą na świecie. Po prostu nie spotkałaś jeszcze tego jednego jedynego:) Wszystko przed Tobą jak i przede mną;p"
od:Harry
"Czy Twoje monologi zawsze musza być takie mądre? A no tak przepraszam, jesteś najmądrzejszą osobą na świecie;p i chyba najzabawniejszą;p?"
do:Harry
"To też;d a co powiesz, że przyjadę do ciebie do Meksyku? Dawno nie byłem tam, a okazało się, że trasa została odwołana i mamy luźniejszy czas teraz:)"
od:Harry
"Serio? Mógłbyś? Byłoby bardzo fajnie:) Przepraszam, ale teraz muszę zacząć się szykować do May..."
do:Harry
"Ale wy przecież się nie odzywacie, więc po co?"
od:Harry
"No właśnie w tej sprawie. Chce się z nimi wszystkimi pogodzić:)"
do:Harry
"No dobrze, więc życzę powodzenia w przeprosinach;p haha xD I do zobaczenia;*"
od:Harry
"Dziękuję, że napisałeś do mnie;) umiesz podnieść na duchu, dziękuję Ci bardzo;*"
do:Harry
-Gdzieś idziesz?-zapytał się tata, gdy usiadłam na kanapie na przeciwko niego.
-Tak.
-Do Maite?
-Brawo za błyskotliwość-powiedziałam i klasnęłam w dłonie.-Mają być u niej wszystkie o 16, ale nie wiem czy nie iść do niej trochę przed 16 i żeby najpierw z nią porozmawiać. Jak myślisz?-zapytałam zdenerwowana. W sumie nie wiedziałam, co mnie tam czeka, czy mi wybaczą, chociaż umówmy się wszystkie na wzajem powinniśmy się przeprosić.
-Może wyjdź teraz, pogadacie sobie razem, a Maite jest inna od nich i długo się nie gniewa i na pewno zrozumiała twoje zachowanie-pocieszył mnie tata.
-Dobra masz rację, to ja już wychodzę-powiedziałam i wstałam z kanapy a razem ze mną tata, który podszedł do mnie pocałował w skroń i gdy już byłam tyłem kopnął mnie zgiętą noga w pupę.
-To tak na szczęście-powiedział uśmiechnięty.
~*~
No i mamy już 9 rozdział. Jak ten czas leci..;p dopiero co zaczynałam a tu już bliżej końca niż początku xD hahahah xD
Osobiście nie uważam tego rozdziału za wybitnie dobry, ale mimo wszystko ocenę pozostawiam Wam!;)
Oraz dodałam nowych bohaterów;) więc zapraszam:)