wtorek, 12 marca 2013

Informacja.

Podjęłam wreszcie decyzję. Nie będę na razie pisała nic na blogu. Zostanie on zawieszony, ponieważ nie chce stracić nazw. Jednak niestety nie wiem kiedy i czy w ogóle wrócę z kolejnymi rozdziałami.  
Nadal będę go czasami odwiedzała, żeby sprawdzić wasze nowe rozdziały i oczywiście nadal będę starała się je czytać i komentować. 


Tak więc do napisania-nie wiem kiedy;) xx

niedziela, 3 marca 2013

Rozdział 18.

Ważne!!!
Zastanawiam się nad usunięciem blogów. Przyczyn jest kilka. Jedną najważniejszą jest coraz mniejsza ilość komentarzy pod rozdziałami, a mówi to tylko o jednym, mianowicie:coraz mniej osób czyta to nad czym ja siedzę 2 tygodnie...To jest przykre. Kolejną przyczyną jest brak czasu, szkoła itp. Sami chyba rozumiecie co jest zawarte w słowie 'szkoła'(dużo prac domowych, nauki). 
Ale jeśli pod tym rozdziałem znajdzie się w dwa tygodnie min. 15 komentarzy nie usunę blogów. 
   


     Chłopak bez najmniejszych problemów znalazł odpowiedni strój dla mnie. wyciągnął czarną bluzkę, która lekko prześwitywała, niebieskie legginsy. Sama nie zdecydowałabym się na takie zestawienie.
-Dziękuję-powiedziałam i pocałowałam go w policzek-a teraz już możesz wyjść. Muszę iść się umyć-dodałam wyganiając go z pomieszczenia.
-Już, już-powiedział, śmiejąc się. Poczekałam, aż chłopak wyszedł z pokoju i wróciłam do komody, w której trzymałam bieliznę. Wybrałam bordowy, koronkowy zestaw i wraz z ubraniami wybranymi przez Harry'ego poszłam do łazienki. Tam wzięłam szybką kąpiel, ponieważ brak czasu nie pozwalał mi na moją ulubioną długą kąpiel. Po odświeżeniu swojego ciała po całym dniu, który był zakręcony wytarłam mokre ciało. Następnie wysuszyłam włosy. Nałożyłam na nie odpowiedni żel, by ułatwić prace lokówki. Podkręciłam je lekko, poprawiłam makijaż i wyszłam w przygotowanym ubraniu z łazienki. W pokoju stała zdesperowana blondynka z dwiema stylizacjami. W prawej ręce trzymała czarną skórzaną spódnice, która było lekko plisowana oraz czarną, prześwitującą, na długi rękaw bluzkę. Natomiast w lewej ręce trzymała czarną sukienkę, na ramiączka w róże. Obydwa zestawy były piękne, ale Any musiała się zdecydować.
-Muszę przyznać, że bardzo trudny wybór. Na twoim miejscu wybrałabym prawą rękę. Ta skórzana spódniczka mnie urzekła-powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Dziękuję kochanie-powiedziała szczęśliwa dziewczyna.-A ty już gotowa?-dodała.
-Tak, Harry mi pomógł-powiedziałam, uśmiechając się do niej.
-Jak widać lubi proste, ale seksowne stroje-powiedziała Anahi uśmiechając się.
-Tak. Masz rację. Ale przyznaj, że on potrafi wybierać ubrania-zaśmiałam się. Wiedziałam, że to może zdenerwować Anahi, ponieważ uważała, że nie ma lepszej stylistki czy stylisty od niej.
-Wiesz..Polemizowałabym tutaj, ale nie mam ochoty i przede wszystkim czasu na to. Tak więc dziękuję za pomoc, ale może jeszcze pójdę do Harry'ego-w końcu jest dobrym stylistą-powiedziała wychodząc z pokoju. Rzuciłam w nią szybko złapaną poduszką, jednak ta obiła się o zamykające się drzwi. Po sekundzie zostały one otworzone i wychyliła się zza nich blondynka wywieszając mi język.
-Wynoś się już małpo!-krzyknęłam i ruszyłam w stronę garderoby. Weszłam do środka i od razu skierowałam się do szafki z biżuterią. Wybrałam złote serce na tego samego odcieniu łańcuszku. Do tego kilka złotych bransoletek. Wyszłam z pomieszczenia i złapałam telefon. Sprawdziłam godzinę i gdy chciałam go schować uświadomiłam sobie, że potrzebuję jeszcze torebkę, ponieważ leginsy nie miały kieszeń. Wróciłam się szybko do garderoby, ponieważ była już 18.30, chwyciłam niebieską kopertówkę i założyłam niebieskie buty na obcasie. Wyszłam z pokoju i na korytarzu przyjrzałam się w lustrze.
-Wyglądam nieziemsko-powiedziałam.
-Tak masz rację, a to wszystko zasługa pana w bujnych lokach-powiedziała Anahi, stając obok mnie i równie przeglądając się w lustrze ze wszystkich stron. Wybrała strój wskazany przeze mnie, ale podejrzewam, że wiele w tym zasługi Poncho.  Stylizacja od początku mi się bardzo podobała, ale w pełni strój wyglądał cudnie. Buty na wysokiej koturnie dodały wzrostu blondynce, biżuterii nie miała w cale. Nawet to i dobrze, ponieważ nie komplet nie potrzebował aż tylu dodatków. Uroku dodawały pończochy. Anahi wyglądała jak seksbomba-mi do niej daleko.
-Dziewczyny! Pospieszcie się! Musimy już wychodzić!-krzyknął z dołu Harry. Przejrzałyśmy się ostatni raz w lustrze, dokonując ostatnich poprawek i zeszłyśmy na dół.
     Na miejscu przywitała nas grupka ludzi, która już widocznie była napita. Widać, że się trochę spóźniliśmy  ale ja z Any musimy wyglądać perfekcyjnie zanim wyjdziemy z domu, a do czego potrzeba dużo czasu. Harry chyba się nawet nie złości, więc zabawy nie będę miała zepsutej-a to najważniejsze. Przez cały czas czułam wzrok Hazzy na sobie, więc na pewno mu sie podobam dzisiaj, a może tylko podziwia jak dobrze wybrał dla mnie strój?
     Harry wszedł pierwszy do domu, w końcu to jego mieszkanie. Ludzi było już pełno. Zauważyłam resztę chłopaków z zespołu oraz Josh'a i recepcjonistkę Vicky. Harry i Poncho odeszli od nas do chłopaków, a ja z Any podeszłam do Vicky, które siedziała sama na kanapie i popijała drinka.
-Cześć!-zwróciłam się do dziewczyny-Możemy się przysiąść?-zapytałam. Dziewczyna skinęła głową i usiadłyśmy koło niej. Jednak Any długo nam nie towarzyszyła, ponieważ przyszedł po nią jej Romeo i porwał do tańca.
-Piękna z nich para-powiedziała Vicky, obserwując tańczącą parę.
-Tak wiem. Odkąd się poznali coś ich do siebie ciągnęło, a oni się tego wypierali.-powiedziałam do dziewczyny.-Skąd ja to znam?-powiedziałam pod nosem. Ja powtarzałam to Any, a ona teraz powtarza to mi. Jednak ja wiem swoje-ja z Harrym nie pasujemy do siebie, może i się rozumiemy, ale to wszystko.
-Mówiłaś coś?-zapytała się blondynka. Pokiwałam przecząco głową.
-Wiesz może, gdzie mogę dostać drinka?-zapytałam, bo w końcu przyszłam na imprezę jakiś czas temu, a ja jeszcze nic nie wypiłam.-Z czego się śmiejesz?-zapytałam kiedy dziewczyna się zaśmiała.
-Z niczego. Po prostu nie spodziewałam się, że jeszcze nic nie piłaś. Chodź zaprowadzę cię-powiedziała i wstała. Szła w kierunku kuchni. Droga, która musiałyśmy pokonać była dość ciężka, ponieważ znalazł się na niej wielu pijanych osób, a godzina była młoda. W kuchni nie było lepiej. Na stole było już wiele porozlewanych trunków, poprzewracane kubki, porozwalane paczki chipsów. Jednym słowem chlew. Znalazłyśmy z Vicky jakieś czyste kubki i nalałyśmy sobie drinki. Wypiłyśmy jeszcze kilka i poszłyśmy na parkiet. Dopiero teraz zaczęła się dobra zabawa. Muzyka puszczana przez Malik'a zawładnęła mym ciałem. Nic oprócz bitów z głośników nie słyszałam, ani nie czułam. Vicky gdzieś odeszła i zostałam sama na parkiecie. Nagle poczułam jak ktoś mnie obłapia od tyłu. Nie było to przyjemne, odwróciłam się do niego i odepchnęłam. Nie życzę sobie czegoś takiego. Chłopak zniknął w tłumie tańczących, a ja wyszłam na zewnątrz  Chciałam się trochę przewietrzyć. Zimne powietrze dobrze mi zrobi.
     Stanęłam przed wejściem, opierając się plecami o framugę. Obserwowałam towarzystwo, które paliło, piło, całowało się. Postałam tam jeszcze chwile cały czas przyglądając się towarzystwu i po chwili poszłam się przejść. Szłam ciemną ulicą i jak na moje nieszczęście lampy się nie paliły. Było to trochę przerażające, ale chciałam się przejść, byłam też wypita więc nic nie było dla mnie straszne.
     Mój spacer był tylko i wyłącznie moją zachcianką. Kiedy byłam jakieś 500 metrów od domu chłopaków usłyszałam, że ktoś idzie za mną. Odwróciłam się szybko jednak nie mogłam dostrzec twarzy, wiedziałam tylko, że to mężczyzna. Przyspieszyłam kroku, by sprawdzić czy chłopak mnie śledzi, czy to zbieg okoliczności, że idzie w tą samą stronę co ja. Niestety okazało się, że chłopak mnie śledzi. Nie było mi już do śmiechu, zaczęłam biec. Tajemniczy chłopak również przyspieszył kroku. Chciałam do kogoś zadzwonić. Wyjęłam w pośpiechu telefon z kopertówki i wybrałam numer do Harry'ego. Kiedy chciałam już przyłożyć urządzenie do ucha napastnik mnie złapał. Przyciągnął mnie i zaczął całować. Dotykał mnie po całym ciele. To było coś obrzydliwego. Zaczęłam krzyczeć, ale chłopak mnie uderzył, na tyle mocno, że upadłam. Mężczyzna patrzył się na mnie rozpinając spodnie. Zsunął je lekko i usiadł na mnie. Zaczął rozdzierać mi bluzkę, a później próbował zdjąć moje spodnie. Znów zaczęłam krzyczeć i znów skończyło się to uderzeniem. Tym razem zemdlałam.

*perspektywa Harry'ego*

     Dobrze się bawiłem na zabawię, ale w pewnym momencie zauważyłem, że nie ma tutaj Dulce. Przeszukałem cały dom, by ją znaleźć. Niestety w domu jej nie było. Zacząłem gorączkowo szukać Any i Poncha.
-Dulce nigdzie nie ma-powiedziałem nerwowo, kiedy ich znalazłem tańczących w rogu pokoju.
-Jak to nie ma jej?!-krzyknął Alfonso. Widać, że chłopak się zdenerwował. Nie dziwie się mu, ponieważ to samo czuje.
-No normanie. Nie ma jej nigdzie!-krzyknął poddenerwowany.
-Siedziała z Vicky. Idź do niej, może ona coś wie-powiedziała równie zdenerwowana Anahi.
-Dobra. Bawcie się, dam wam znać, jak ją znajdę-powiedziałem i odszedłem. Zatrzymało mnie czyjeś mocne szarpnięcie.
-Proszę cię. Znajdź ją! Będziemy czekać u siebie w domu, bo nie mamy teraz ochoty na zabawę, nie po zniknięciu Dul...-powiedział Poncho, kiedy mnie złapał za przedramię  Pokiwałem twierdząco głową i ruszyłem na poszukiwania Vicky. Nie trwało to długo, ponieważ znalazłem ją w kuchni, popijającą kolejnego drinka.
-Hej Vick! Widziałaś gdzieś Dulce, bo zniknęła i nie mogę jej nigdzie znaleźć-powiedziałem, kiedy do niej podszedłem.
-Jakieś pół godziny temu tańczyłyśmy razem, ale mnie poprosił jakiś chłopak i od niej odeszłam i później już nie widziałam.-powiedziała Vicky równie zaskoczona zniknięciem Dulce.-Ale widziałam ją jak wychodziła na zewnątrz. Tam jej poszukaj. Może tam ci się uda znaleźć-powiedziała dziewczyna, kiedy odwróciłem się tyłem do niego w stronę wyjścia. Kiwnąłem jeszcze głową i ruszyłem na dwór. Gdy tylko otworzyłem drzwi zacząłem się szybko i nerwowo. Nigdzie jej nie było.
-Dulce!-krzyczałem jak oszalały, ale nikt nie odpowiadał. Wybiegłem na ulicę, rozglądałem się jak oszalały we wszystkie strony dalej krzycząc. NIGDZIE JEJ NIE BYŁO! Byłem załamany i zły na siebie, ale tez i na Josh'a. On też powinien mieć na nią oko.
-Ej! Patrzcie coś tam się dzieje!-krzyknął ktoś wskazując w prawą stronę ulicy. Spojrzałem tam i zobaczyłem jakieś cienie. Chyba ktoś kogoś uderzył. Kilka osób pobiegła w tamtą stronę. Sam zrobiłem to samo. Może to była Dulce i potrzebowała mojej pomocy? Na miejscu zobaczyłem dziewczynę, leżąca na asfalcie. Miała twarz zakrytą włosami, ale jej ubrania, a raczej to co z nich zostało świadczyło o tym, że jest to Dulce. Nie panowałem w tej chwili nad sobą. Rzuciłem się na tego typa, który znęcał się nad moją małą Dul... Zacząłem okładać go pięściami. Nie panowałem nad sobą, nad ilością zadanych ciosów, nad tym czy mogę go zabić, ale w tej chwili tylko tego pragnąłem. Za to co zrobił Dulce. Niestety ktoś musiał mnie od niego odciągnąć. Wyrwałem się temu komuś i podbiegłem do dziewczyny. Była nieprzytomna. Uklęknąłem obok niej i płacząc potrząsałem jej ciałem. Nic nie powiedziała. Dalej była nieprzytomna, a ja byłem już w kompletnej rozsypce.
-Niech ktoś zadzwoni na pogotowie!-krzyczałem kilka razy ten sam zwrot.-Dul, proszę, powiedz coś!-mówiłem płacząc trzymając jej głowę na kolanach. Tłum był coraz większy, a  karetki niestety jeszcze nigdzie nie było słychać, ani widać. Nie było słychać też muzyki dobiegającej z naszego domu. Było słychać tylko ciszę, a w niej szepty ludzi stojących wokół ciała Dulce i mnie. Tego chłopaka gdzieś zabrano, nawet nie wiem gdzie. Przez te wszystkie minuty, które spędziłem czekając na ambulans byłem tam, ale nie umysłem. Byłem tam tylko ciałem. Moje myśli gdzieś uleciały. Skupiały się tylko wokół Dulce, wokół naszych wspólnych przeżyć, wycieczek, kłótni, spotkań...To wszystko spowodowało kolejny przypływ, świeżych, słonych łez...
~*~
Witajcie po 2 tygodniach!:)
Nie jestem przekonana co do rozdziału, więc możliwe jest, że mogę go usunąć i wstawić nowy rozdział, ale nie wiem czy czas mi na to pozwoli...Szkoła już mi się zaczęła, więc zabiera mi strasznie dużo czasu, zwłaszcza, że chce poprawić się w nauce-czekam z niecierpliwością kiedy to się skończy, a ja stąd wreszcie wyjadę!  
Dziękuje za te 15 komentarzy pod 17 rozdziałem, ale wiem, że stać was na więcej, bo szczerze mówiąc-pomału tracę chęci na  pisanie, co mi się nie podoba, bo mam wiele pomysłów  nie tylko na to opowiadanie. I jeśli tak dalej pójdzie to zakończę to opowiadanie tylko na jednej części, a nie na 3 tak jak planowałam...
Do napisania!:)

15komentarzy = nowy rozdział