niedziela, 14 października 2012

Rozdział 7.


Perspektywa Dulce

     Mając klucz do domu bez problemu się do niego dostaliśmy. W środku było ciemno i cicho. Wszystko wskazywało na to, ze mój ojciec albo śpi, albo gdzieś wyszedł. Mimo wszystko weszliśmy na górę najciszej jak się dało. Any i Poncho poszli do jednego z pokoi gościnnych, a ja skierowałam się do swojego starego pokoju. Gdy naciskałam już klamkę coś podkusiło mnie, jakiś głos w mojej głowie, kazał mi zajrzeć do sypialni mojego ojca. Gdy weszłam do środka, pomieszczenie oświetlała lampka, stojąca w rogu na stoliku. Obok, przodem do okna stał czarny skórzany fotel. Widziałam tylko wystający czubek siwej głowy mojego ojca.
-Cieszę się, że jednak przyjechałaś-powiedział nagle tata przerywając tym samym ciszę panującą w pokoju. Skąd wiedział, że to ja? A no tak głupia ja. W oknie mogła mu się moja sylwetka odbić..
-Ja też-powiedziałam na tyle głośno, by mnie usłyszał-chyba-dodałam nie co ciszej.
-Czemu nie poszłaś spać?-zapytał się.
-Chciałam sprawdzić, czy śpisz, czy gdzieś wyszedłeś, bo była taka cisza w domu.-powiedziałam na jednym wydechu, jak to mam w zwyczaju, gdy chce szybko przekazać jakąś wiadomość.
-Mówisz tak jak Ona, jak twoja mama. Jesteś do niej bardzo podobna, z charakteru i z wyglądu. Bardzo mnie to cieszy. Nie chciałbym, żebyś była taka jak ja. Wiem doskonale, że nie poświęcałem ci wystarczająco czasu i wyzywałem się na tobie przy pierwszej lepszej okazji. -powiedział niekiedy robiąc przerwę w wypowiedzi. A do moich oczu napłynęły łzy. Powstrzymywałam się od płaczu mrugając, jednak nic to nie dało. Nie lubiłam gdy ktoś wspomina o mamie. To wspomnienie boli mnie. Mimo że nie znałam jej byłam z nią związana, w końcu to ona przez 9 miesięcy nosiła mnie w brzuchu.
-Też się cieszę, że nie jestem taka jak ty....-wyszeptałam tak by mnie nie słyszał, mimo że mnie krzywdził ja miałam dobre serce nie stałam się zawistną dziewczyną.
-Wiem-wymamrotał...Czyli jednak mnie  usłyszał..ale może to i dobrze? Wstał z fotela i zaczął się do mnie zbliżać. Nie wiedziałam, co chce zrobić, może mnie uderzyć za to co powiedziałam? Nie wiem.
-Idź spać. Jest późno, a ty na pewno jesteś zmęczona.-powiedział uśmiechając się do mnie nie pewnie i przytulił mnie? Tak. Przytulił mnie. Po 22 latach dowiedziałam się jak to jest przytulić ojca. Co prawda na początku stałam jak słup soli, zaskoczył mnie takim zachowaniem. Po kilku sekundach odwzajemniłam uścisk. Czułam jak jego policzki się marszczą, uśmiechnął się. Ja też. Tak bardzo mi tego brakowało, przez te wszystkie lata chciałam, by po prostu mnie przytulił. Wiadomo, że miał jakieś przebłyski dobroci, ale nie trwały one zbyt długo.-Jutro czeka nas poważna rozmowa. Nas wszystkich. I to co mam wam do powiedzenia może się tobie nie spodobać...-powiedział, a ja odsunęłam się krok do tyłu. Chciałam zobaczyć jego wyraz twarzy, jednak nic nie mogłam z niego wyczytać-jak zawsze.
-Dobrze, dobranoc-powiedziałam i wyszłam z pokoju. Wiedziałam, że dzisiaj nic z niego nie wyciągnę.

~*~ 

     Rano obudził mnie hałas dobiegający z dołu. Niechętnie wstałam, przecierając zaspane oczy. Założyłam na siebie szlafrok i zeszłam do salonu, bo właśnie stąd dobiegały hałasy. Stając w progu pokoju zobaczyłam jak para gołąbków rzuca się poduszkami i kłóci.
-Czy nie macie kiedy się wydzierać?-zapytałam ziewając, jednak ci darli się w najlepsze nie zauważając, że tutaj jestem.-Heeej!-krzyknęłam, a dwójka nagle stanęła na baczność.-Nie można drzeć się trochę później? Tutaj jeszcze niektórzy śpią-powiedziałam dość dosadniej. Anahi doskonale wie, że jeśli mnie ktoś obudzi potrafię być bardzo zła.
-Ale tylko ty spałaś. Poza tym Enrique kazał cie jakoś obudzić, bo robi naleśniki.-powiedziała Anahi.
-No właśnie. Wiem, że ciebie trudno dobudzić. Babcia nie raz to mi powtarza, a chyba wolisz to niż lany poniedziałek?-wzdrygnęłam ze strachu słysząc głos ojca za sobą. Nie chodzi tu o to, że się go boję czy coś takiego. Po prostu ma dość podobny niski głos jak Michel, a po ostatnich przygodach z nim żyję w strachu.
-To powinnam wam jeszcze podziękować za taka pobudkę -zapytałam ironicznie, a wszyscy pokiwali twierdząco głowami.-Niech wam będzie. Dziękuję bardzo-powiedziałam od niechcenia.-A tak w ogóle, która jest godzina?
-10 dochodzi-wtrącił Poncho, który od wejścia ojca siedział na kanapie i gapił się na ekran telewizora.
-A kiedy będą naleśniki?-zapytałam taty.
-Mój naleśnik!!Przypalił się-biegł spanikowany do kuchni, nie był świetnym kucharzem, ale proste naleśniki potrafił zrobić. Czasami udawało mu się nie przypalić...
-Dobra to ja pójdę szybko się ogarnąć-powiedziałam i w tej samej chwili odwróciłam się na pięcie i pobiegłam na górę. Wzięłam jakieś ciuchy i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Gdy się ubierałam dobiegły mnie wołania z dołu:
-Dulce chodź już!
-Już, już! Dokończę się ubierać tylko-odkrzyknęłam im.

~*~

     Była już chyba 16, gdy wrócił do domu ojciec. Wszedł do salonu, gdzie całą trójka leżeliśmy na kanapie i oglądaliśmy jakiś film.
-Możemy teraz porozmawiać?-zapytał się tym samym zwracając nasza uwagę na jego osobę.
-Jasne, kiedyś musimy.-powiedziałam siadając.
-Możesz wejść-powiedział tata, a zza ściany wyłoniła się postać kobiety o krętych blond włosach. Pomyślałam sobie, że to jego kochanka, że chce mi ją przedstawić, ale po co kazał przyjechać Anahi i Poncho. A czy on wie, że Any i Alafonso są razem? Pewnie tak. Mogli mu przecież powiedzieć kiedy jeszcze spałam.
-Kto to jest?-zapytałam się przerywając ciszę.
-Więc może zacznę od wyjaśnienia pewnych spraw związanych z tobą. Kilka dni przed twoim zakończeniem roku zemdlałem. Ocknąłem się w szpitalu. Nawet nie wiem jak się tam znalazłem. Zrobili mi w szpitalu kilka badań. Okazało się, że mam guza.-gdy to usłyszałam zamarłam-Na szczęście zostało to wcześnie zdiagnozowane, więc są jeszcze jakieś szanse na dłuższe życie. Lekarze mnie wypuścili, a ja zrobiłem się jeszcze bardziej nerwowy. Myślałem tylko o tej chorobie. Zamykałem sie w gabinecie i godzinami przeglądałem internet w poszukiwaniu jakiś informacji o leczeniu. Kiedy ty wychodziłaś na zakończenie roku ja siedziałem zamknięty w gabinecie. Słyszałem jak rozmawiasz z Anahi..
-Przepraszam, nie myślałam, że ty..-wtrąciłam mu szybko, ale i tata nie dał mi dokończyć mojej wypowiedzi.
-Nie przepraszaj mnie. Nie masz za co. Zadzwoniłem do ciebie wtedy i skłamałem, że mam ważne spotkanie. Jednak gdy wyszłaś ramka z twoim zdjęciem i zdjęciem babci spadło przez podmuch wiatru. Gdy wstałem by je podnieść ze stolika spadły kluczyki od samochodu. Głos w głowie kazał mi jechać na zakończenie-i tak zrobiłem.-gdy powiedział ojciec, że jednak pojechał na mój występ w moich oczach pojawiły się łzy. Byłam szczęśliwa, że mimo wszystko przyjechał mnie zobaczyć.-Gdy dojechałem na miejsce zdążyłem akurat na twój występ. Gdy widziałem cię jak śpiewasz, jak tańczysz, byłem z ciebie tak bardzo dumny, tak cholernie szczęśliwy, że Bóg obdarzył mnie takim dzieckiem jak ty.-mówił to wszystko tak prawdziwie, ale jakoś nie potrafiłam mu uwierzyć, może to wszystko za szybko do mnie dotarło.
-Tak? Jesteś ze mnie dumny? To dlaczego nie zwracałeś uwagi na to co robi ze mną Michel?-zapytałam ze łzami w oczach i wstając z kanapy.-Zamykałeś się z nim w swoim gabinecie, a gdy weszłam do was słyszałam tylko: "wyjdź i nie przeszkadzaj."
-Miałaś prawo to tak odebrać, ale ja z nim właśnie o tobie z nim rozmawiałem. Pytałem się go o to, jak wam się układa.-powiedział, a ja mu nie wierzyłam. Nie wierzyłam w to, że się tym interesował.
-Tak? I czego się dowiedziałeś? Powiedział ci, że mnie potrafi uderzyć, gdy coś mu się nie podoba, że mnie gwałci gdy ma ochotę..? No słucham powiedział ci o tym?-teraz na dobre się rozpłakałam, nie miałam już siły ich powstrzymywać. Widziałam jak ojciec się zdziwił, gdy mu to powiedziałam. Z resztą nie tylko on, bo i Poncho się zdziwił. Jedynie Anahi spuściła w dół głowę-ona znała prawdę.
-Powiedział mi tylko, że kiedy chce bierze to co mu się należy. Powiedziałem mu, że tak nie należy postępować z kobietami, bo tak nie wypada...
-Tak i po tych twoich rozmowach był jeszcze bardziej brutalniejszy..Nie wiesz co ja przeżywałam. Czułam się brudna..jak dziwka!-wykrzyczałam.
-Nie miałem pojęcia...Przepraszam...
-Nie przepraszaj mnie. Ja się już przyzwyczaiłam.-powiedziałam oschle.-Masz mi jeszcze coś do powiedzenia?-zapytałam odwracając się
-Gdy cie uderzyłem..pojechałem na cmentarz..
-To ty byłeś? Przecież ty nigdy tam nie jeździsz. Po co tam pojechałeś?
-Chciałem to pojechałem, ale musiałem, chciałem odwiedzić mamę..Porozmawiać z nią, poradzić się jej. Nie zrozumiesz tego, ale kiedy jestem na cmentarzu i siadam koło pomnika czuję jakby  ona siedziała razem ze mną. Ona rozmawia ze mną.-wyjaśnił.
-Rozumiem cię, bo ja mam tak samo..Jeszcze coś masz mi do powiedzenia?-zapytałam.
-W sumie to bardziej Anahi-powiedział po czym przeniósł swój wzrok ze mnie na blondynkę.
-A co ma mi pan do powiedzenia?-zapytała zaskoczona dziewczyna
-Wiem jak bardzo chciałaś odnaleźć mamę, popytałem trochę i znalazłem.-powiedział na co i ja jak i pozostała dwójka zrobiła wielkie oczy.
-Ale jak to...
-Tak...to ja nią jestem-zabrała wreszcie głos kobieta, która do tej pory siedziała i przysłuchiwała się rozmowie.

~*~

Tak więc dzisiaj zabrałam się i od rana pisałam ten rozdział..nie wiem co o nim sądzić. Wprowadziłam nową bohaterkę, która nie ukrywam będzie się przeplatać. Tak wiec zapraszam do odwiedzania notki z bohaterami. 
Rozdział dość krótki, ale mam nadzieję, że wam się spodoba;) 
Napisałam sobie plan całego opowiadania i doszłam do wniosku, że będzie to taka mała trylogia. 


15komenatrzy = nowy rozdział

14 komentarzy:

  1. Co tak krótko? ;o Nawet nie zdążyłam się porządnie rozczytać, a ty już kończysz rozdział! Już nie wspominając o to w jakim momencie! Wierzyć Enrique czy to jakaś jedna wielka zagrywka? Zachowuje się tak jakby, sama nie wiem, zmienił się, chociaż trochę. Do tego jeszcze odnalazł matkę Any. Pytanie tylko dlaczego? Po co jej szukał, interesował się Any, podczas gdy nie interesował się własną córką?
    Jakie genialne zdjęcie. :D
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to nie jest żadna zagrywka ze strony Enrique;p wszystko wyjaśnię w następnym rozdziale;d

      Usuń
    2. To tym bardziej nie mogę się go doczekać. ;d

      Usuń
  2. Ojej, ale się pozmieniało. Tego po ojcu Dul się nie spodziewałam. Byłam prawie pewna, że to jakaś głupota, a tu takie rzeczy. Może nie jest jednak taki zły? Czasami wszyscy popełniają błędy, a najważniejsze, że potrafią do tego się przyznać. On chyba zrozumiał, że źle zrobił :)
    Mama Anahi? Ciekawa jestem jak to się ułoży. Czy się polubią, ogólnie jaka będzie ta kobieta. Mam nadzieję,że jakoś dobrze się to ułoży i że może Dul uda się odnaleźć dobry kontakt z tatą.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. No nieźle. Pewnie musiało być ciężko Dul powiedzieć to wszystko.
    Ciekawi mnie matka Anahi.
    Czemu zakończyłaś w takim momencie? Nie będę się mogła doczekać następnego ,p

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wierzę! Po prostu nie wierzę w to, co przed chwilą przeczytałam. A moment rozmowy w salonie przeczytałam z co najmniej dwa razy. Teraz siedzę z rozdziawioną buzią i nie wiem co o tym wszystkim napisać.
    No cóż... ojciec Dul tak od tak podszedł do niej przytulił, uśmiechnął się?... Nie spodziewałabym się tego nigdy; nie po nim. Jednak w każdym bądź razie, cieszę się, że przeprosił córkę i zebrał się na szczerą rozmowę. Zrozumiał swoje dotychczasowe błędy, szkoda, że dopiero teraz. Ale jak to się mówi, lepiej późno niż wcale. :) Oh, i uduszę cię, wiesz? Musiałaś zakończyć w takim momencie? Już się szykuję na reakcję Anahi, a tu bam! Koniec rozdziału. Ghr.. :D
    Czekam na następną część.

    www.trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. No i nagle jakiś miły się zrobił przez tego guza. A może tylko się jebnął w coś głową, mu się wszystko poprzestawiało i przez to lekarze błędnie stwierdzili, że jest chory. Pasowałoby. ;p
    Czekam na romansik z Harrym. ^^
    A ten jej były niech się w końcu odpierdoli. Skuriel z niego i tyle. Jak można bić wgl dziewczyne, a co dopiero gwałcić i grozić. SWOJĄ DZIEWCZYNĘ. O.O
    Nie mogę się doczekań nexta.

    Zapraszam; http://najtrudnij-jest-zaczac-od-nawa.blogspot.com/


    Pozdrawiam, Anonimka ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Romansik z Harrym nwm kiedy sie pojawi..ale mimo niego..bedzie trzeba troche poczekac na szczesliwy koniec tej historii;d mam nadzieję, że ty jak i inni bedziecie cierpliwy i bedzie ze mną az do końca 3 części;d

      Usuń
  6. noo eii czm kończysz w takim momencie.?1 ;O
    noo nie spodziewałamym się po ojcu Dul,że jest taki..ojcowski.;p
    Biedna Dul .;(
    czekam na następny. ;*
    +zapraszmam do siebie. nowy rozdział .;))

    http://stayxstrongxx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. kurczę, myślałam, że wyjaśni się ta sprawa z Michealem... coś mi się jednak wydaje, że te rozmowy nie opierały się na pytaniu "jak wam się układa w związku".

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest strasznie interesujący:)
    I ta zmiana jej ojca... ślicznie to napisałaś.
    Ta ich rozmowa była taka... emocjonująca.
    Naprawdę mi się podobało;)
    Koniec jest bardzo ciekawy i dlaczego musiałaś przerwać akurat w tym momentcie? ;p
    Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału;)
    Zapraszam do mnie: http://mysecretsaresecret.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Biedna Dul ; (
    ~~~
    No i oczywiście w najlepszym momencie przerywasz -,-
    P.S. z niecierpliwością czekam na 8. i zapraszam do siebie :) http://look-i-love-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Przykro mi z powodu Dul ;(
    czekam z wielka niecierpliwością na 8 rozdział

    OdpowiedzUsuń