piątek, 5 października 2012

Rozdział 5.


     Całą drogę w samochodzie panowała martwa cisza. Doskonale wiedziałam, że Anahi jest zła na mnie za to, że nie powiedziałam jej o Harrym. Ale ja też powinnam być na nią zła, bo nie mówi mi całej prawdy o sobie i Alfonsie. Więc tak jakby jesteśmy teraz kwita. Wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała jej o nim powiedzieć, ale nie sądziłam, że tak szybko to nastąpi..Chociaż, czy ja wiem czy tak szybko? Od dwóch lat jej chce o tym powiedzieć, ale nigdy nie miałam okazji.
-Dziękujemy, do widzenia-powiedziałam wysiadając z taksówki, gdy byłyśmy już na miejscu. Anahi dalej milczała, nawet się na mnie nie patrzyła. Czułam, że muszę to wyjaśnić, ale wiem, że jeśli zacznę wyjaśniać i tę sprawę zażądam wyśnień odnośnie Any i Poncha. Uznałam, że lepiej będzie jeśli poczekam na mojego brata i wtedy usiądziemy w salonie i na spokojnie sobie wszystko wyjaśnimy.
Anahi poszła na górę do siebie, a ja zostałam jeszcze na chwile na dole. Poszłam do kuchni, bo strasznie chciało mi się pić. Wyjęłam z lodówki karton z sokiem pomarańczowym, a z szafki wyjęłam kubek i z tym poszłam do siebie. Przechodząc obok pokoju blondynki usłyszałam jak rozmawia.
-Tak widziała je i pytała się o nie. Zmyśliłam coś na poczekaniu, ale wątpię  żeby odpuściła to. Z resztą doskonale wiesz jaka ona jest. Nie odpuści tak łatwo, zwłaszcza, że chyba się domyśla, że coś jest nie tak. Musimy jej powiedzieć.-i ucichła. Było słychać jak chodzi po pokoju w te i z powrotem. Denerwowała się. Nie muszę jej widzieć, by to wiedzieć. Z resztą kto, jak się denerwuje nie chodzi po pokoju? Gdy usłyszałam jak podchodzi pod drzwi szybko uciekłam do pokoju. Poszłam do stolika i odstawiłam sok i kubek. Krzątałam się po pokoju jak oszalała, ale to tylko i wyłącznie dlatego, że nie dawała mi spokoju sprawa z Anahi i Poncho. Nie sądziłam, że oni mają aż tak DOBRY kontakt ze sobą po jego wyjeździe. Kiedy ich poznałam ze sobą byli dość wrogo do siebie nastawieni, ale z dnia na dzień to się zmieniało-co mnie bardzo cieszyło. Po kilku miesiącach ich kontakt był już rewelacyjny, byli dla siebie jak rodzeństwo. Wreszcie miałam takie rodzeństwo jakie chciałam. Anahi była dla mnie od samego początku jak siostra z resztą działało tak samo w drugą stronę. Ja miałam jeszcze teoretycznie ojca, ale praktycznie byłam sierotą tak jak Anahi. Moje rozmyślania przerwała mi wiadomość. Myślałam, że to Harry napisał, ale moja mina zrzedła, gdy go przeczytałam.

'Dwa razy mi uciekłaś, ale trzecim razem ci się nie uda.'
od:Michel

No pięknie..Jeszcze jego mam na głowie. Co on ode mnie chce. Niech da mi święty spokój. Przecież ja mu nie jestem w niczym potrzebna, a i tak traktował mnie od dłuższego czasu jak dziwkę. Serio...A ja głupia nie umiałam mu się postawić, a gdy to zrobiłam, ten dalej mnie prześladuje. I znów kolejna wiadomość.

'Kochanie wiem, że Cię zraniłem, ale teraz nie jesteś bezpieczna w Londynie. Postaraj się wrócić do Meksyku. Musze Ci jeszcze o czymś powiedzieć, ale to nie jest na telefon.'
od:tata

Ta wiadomość jeszcze bardziej mnie zdziwiła, ale wiedziałam też, że jest to coś poważnego. W końcu nie pisałby mi czegoś takiego bez powodu. Co on może chcieć ode mnie? Czy to jest związane z Michelem? Mam więcej pytań niż odpowiedzi, a to nie podoba mi się..Muszę jechać do ojca i się dowiedzieć o co chodzi. Anahi i Alfonso nie pozwolą mi samej jechać, ale muszę to załatwić.

'Już bukuje sobie bilet na najbliższy lot. Mam nadzieję, że jest to ważne. Mam być sama, czy jak?'
do:tata

Zapytałam się go na odczepne, bo może chce też coś i od Poncho. Nie wiem co mu po tej łepetynie siwej chodzi.

'Przyjedź z Poncho. Anahi też może przyjechać. To jest na prawdę bardzo ważna sprawa'
od:tata

Czyli jednak coś poważnego. Z jednej strony cieszę się, że kazał przylecieć nam wszystkim  bo trochę bałam się sama tam wracać. Tak jak mówiłam nie wiem co on chce zrobić. Zarezerwowałam trzy bilety na jutro o 18. Mam nadzieję, że Alfonso znajdzie czas i poleci z nami. Gdy o nim pomyślałam wszedł do domu. Zeszłam do niego przy okazji zaglądając do pokoju Any, by zawołać ja na dół.
-Chodźcie do salonu. Musimy porozmawiać-mówiąc to szłam do salonu. Usiadłam wygodnie na fotelu, a chłopak z dziewczyną usiedli na przeciwko mnie, zajmując kanapę.
-Więc może wyjaśnisz nam po co nas tu zebrałaś?-zapytał Poncho spoglądając na Anahi. Byli trochę zdenerwowani.
-Tak. Są 3 sprawy, które musimy omówić.-powiedziałam poważnie-Chcecie najpierw porozmawiać o was, czy może o mojej znajomości z Harrym, czy o jutrzejszych planach?-zapytałam patrząc się na dwójkę siedzącą przede mną, która nie wiedziała kompletnie o co chodzi.
-Więc może zacznijmy od ciebie i Harrego, potem przejdziemy do nas, a na koniec zostawimy sprawę z planami na jutro.-powiedziała Anahi
-Tak więc dobrze. Alfonso wie jak poznałam Harrego. Czas opowiedzieć o tym i tobie.-dziewczyna zrobiła zdziwioną minę i spojrzała się w stronę chłopaka.-Otóż znam go jeszcze dłużej od ciebie, będzie z jakieś 5 lat. Poznałam go, gdy był w Meksyku. Przeprowadził się tam wraz z rodzicami, w sumie to nawet nie wiem po co. Zamieszkał po sąsiedzku ze mną. Stąd go tak dobrze znam. Harry nie był wtedy sławny, chodził do mnie do szkoły.  Widywaliśmy się cały czas. Stał się moim najlepszym przyjacielem, znał moją rodzinę, tzn. babcię, bo ojca wiesz jak jest. Jego mama była dla mnie bardzo miła. Dobrze się dogadywałyśmy. Jednak chłopak w wakacje przed rozpoczęciem przeze mnie studiów wyjechał z powrotem do Anglii. Nadal utrzymywaliśmy kontakt. Ot co nasza historia-powiedziałam, a Any kiwała głową w zrozumieniu.
-Bardzo miły i sympatyczny chłopak, sława go nie zmieniła.-powiedział Poncho.
-Wiem-powiedziałam uśmiechając się- ale dobra teraz pomówmy sobie o was. Doskonale wiem, że okłamałaś mnie odnośnie zdjęcia.-powiedziałam w stronę Anahi. Ta spojrzała się porozumiewawczo na chłopaka. Mój wzrok przeniósł się na ich ręce  splecione palce w uścisku.-Jesteście razem?! I nie powiedzieliście mi? Ukrywaliście to przede mną? Jak tak można!? Jak długo to trwa?-zadawałam miliony pytań, a tamci nic się nie odzywali. W końcu Poncho zaczął mówić.
-Tak więc jesteśmy ze sobą od ostatniej mojej wizyty w Meksyku, czyli od...-zaczął się zastanawiać, a Anahi rzuciła mu mordercze spojrzenie. Zaczęłam się śmiać-no przecież wiem, że od kwietnia. Tylko chciałem sprawdzić jak się zachowasz uśmiechnął się do niej i lekko pocałował ją w usta. Trochę nieswojo się poczułam oglądając ich całujących się.
-Więc może przejdę teraz do jutrzejszych planów-przerwałam im te chwile, ale nie mogłam już się na nich patrzeć. Czułam się jakoś tak na prawdę dziwnie. Jakbym siedziała w parku na ławce i patrzyła się na parę zakochanych ludzi całujących się. Wiem, że kiedyś sama tak robiłam, ale kiedy człowiek jest sam, albo chce być kochanym to ten widok go najbardziej denerwuje.
-Jasne, przepraszam już cię słuchamy.-powiedziała Anahi
-Tak więc ojciec napisał do mnie-chłopak z dziewczyną otworzyli buzi ze zdziwienia i powiększy się im oczy-heh..-westchnęłam-wiem, że to dziwne, ale kazał mi przyjechać razem z wami, bo ma mi coś bardzo ważnego do powiedzenia. I jest coś jeszcze..-zaczęłam nie pewnie. nie wiedziałam do końca, czy im powiedzieć o wiadomości od Michela. Poza tym Alfonso nie wie nawet o tym człowieku śledzącym nas. No tak..Teraz mnie dopiero olśniło! To oczywiście był Michel. Kto inny? I jeszcze ten sms. Tak to on!
-Czy chcesz mu opowiedzieć co się działo zanim przyjechałyśmy do studia?-zapytała się Anahi
-A co się działo?-zapytał zaniepokojony Alfonso
-No bo ktoś nas śledził, ale spokojnie wiem już kto to był-powiedziałam spokojnie.-W dobrej chwili uświadomiłam sobie, że jeśli pobiegniemy do domu to dowie się gdzie mieszkamy, dlatego zamówiłam taksówkę i pojechałyśmy do wytwórni-wytłumaczyłam szybko.
-Ale jak to?-zapytał zmartwiony i spojrzał na blondynkę, która jedynie pokiwała głową.-Wiesz kto był i jeszcze nie mówisz? Gadaj natychmiast!-ponaglił mnie chłopak.
-To był Michel.-powiedziałam patrząc się w podłogę. Tak wstydziłam się. Wstydziłam się za to, że byłam związana z nieobliczalnym człowiekiem.
-Skąd ta pewność-spytała się Anahi. Pokazałam jej telefon. Przeczytała go na głos, by Alfonso wiedział, co jest napisane.-Dulce, skarbie musimy iść z tym na policję. Oni muszą coś z tym zrobić. O której jest jutro lot?-zapytała się jeszcze.
-O 18.
-To dobrze. Wezmę tydzień wolnego w pracy i wszystko pozałatwiamy. Chce być przy Tobie siostrzyczko-podszedł do mnie i mnie przytulił-Jutro przed odlotem pójdziemy zgłosić sprawę na policje, wyjaśnimy im wszystko co i jak i wtedy z czystym sumieniem polecimy do twojego taty. Swoja droga ciekawe co chce ci powiedzieć, nam wszystkim-zastanowił się.
-Dobrze zrobimy jak chcesz, ale nie sądzę, że trzeba w to wszytko angażować policję-wypowiadając te słowa Any i poncho spiorunowali mnie spojrzeniem-Dobra poddaje się. Zrobimy jak chcecie. A co do ojca, to napisał, żebym wróciła, bo nie jestem tutaj bezpieczna i musi mi coś ważnego powiedzieć.
-Jutro, albo bardziej pojutrze dowiemy się co miał na myśli twój ojciec.-powiedział Poncho.-A teraz co powiecie na jakiś film?
-Nie, ja dziękuję. Jestem zmęczona i chce jak najszybciej zakończyć ten okropny dzień. Poza tym dużo wrażeń dziś było. Pozwolę wam się nacieszyć sobą-powiedziałam ziewając i wyszłam z salonu. Zahaczyłam jeszcze oczywiście o kuchnie, gdzie zrobiłam sobie coś na szybko do jedzenia. Picie miałam już na górze, wiec tego nie brałam.
Będąc w pokoju wzięłam laptop i usadowiłam się z nim na łóżko. Pogryzając kanapkę sprawdzałam portale społecznościowe. Na facebook'u w prywatnych wiadomościach znalazłam kolejne pogróżki od Michela. To już rzeczywiście nie było śmieszne. Koniecznie muszę to wydrukować i pokazać to na policji.
-Alfonso!-krzyknęłam stojąc na schodach. Nie chciało mi się już nawet schodzić.
-Co się stało?-zapytał zaniepokojony.
-Chce coś wydrukować, bo trzeba to pokazać na policji-powiedziałam dość spokojnie.
-Co on ci napisał?-zaprowadziłam go do pokoju i pokazałam wiązankę wyzwisk oraz rzeczy, które mogą mnie spotkać, jeśli nie wrócę do niego-I ty o tym mówisz tak spokojnie?-zapytał się nerwowo.
-Spokojnie. Przecież nie będę panikowała tak jak ty. To mi nic nie da.-powiedziałam dalej opanowanym, spokojny tonem, siadając na łóżku.
-Dobra, spokojnie Poncho. Tylko spokojnie.-zaczął się sam uspokajać.-Chodź, wydrukujemy to i zaniesiemy to na posterunek.
-No co ty nie powiesz.
-Nie pyskuj tylko chodź za mną.-powiedział i złapał mój laptop i poszedł do swojego pokoju, w którym była drukarka. Po chwili było już wszystko wydrukowane. Rozeszliśmy się, ja poszłam do siebie, a Alfonso do Anahi. Wróciłam dalej do przeglądania portali. Na jednej ze stron  napisał do mnie kolega z klasy, Carlos. Lubiłam chłopaka, ale tylko i wyłącznie tyle. Jednak wiem, że on chciałby czegoś więcej. Na ostatnim sylwestrze prosto z mostu, bez żadnych ogródek zapytał się mnie, 'czy byśmy nie spróbowali szczęścia razem'. Oczywiście odmówiłam, no bo jak ja z nim mogłam być, skoro traktuję go bardziej jak brata niż kandydata na chłopaka. Całe szczęście nie była wtedy zbyt pijana i racjonalnie myślałam, bo..Nawet nie chce myśleć co by mogło się stać. Nawet na samo wspomnienie tego moje ciało przeszywa dreszcz. To jest bardzo miły, sympatyczny chłopak, ale to jest t y l k o mój kolega. Nie mogłabym z nim być. On musi to w końcu zrozumieć. Właśnie jego zauroczenie moją osobą sprawia, że nie przepadam z nim pisać, czy się spotykać. Staram się go mijać. Teraz, gdy zmieniliśmy szkoły nie widuję go już tak często. Dwa lata temu widywałam go codziennie przez siedem jak nie osiem godzin dziennie.

"Hej;) co tam u ciebie?;p dawno się nie odzywałaś xD"
od:Carlos

"Hej;p a dobrze, dobrze;d a co u ciebie?" 
do:Carlos

Przecież nie będę mu opowiadała o tym, co się dzieję w moim życiu, o całej tej sprawie z Michelem. On i tak nie był nigdy za nim. Od samego początku był przeciwny temu związkowi. Ostrzegał mnie przed nim. A ja głupia go nie słuchałam, nikogo nie słuchałam, byłam wtedy zakochana. Myślałam też, że mówi tak, bo zazdrości Michelowi, że jest ze mną. Poniekąd myliłam się. Z czasem bycia w związku z Michelem okazało się, że dobrze jest wysłuchać rad innych, ale nie koniecznie się nimi kierować. 

"A też dobrze;d robisz coś dzisiaj może?;>"
od:Carlos

I znów chce się spotkać. Całe szczęście jestem w Londynie, setki kilometrów od niego. Musiałam mu coś odpisać, coś co dałoby święty spokój.

"Wiesz dzisiaj nie dam rady, w sumie to nie wiem kiedy będę miała czas"
do:Carlos

-Może teraz się odczepi i już nic nie napisze, w końcu nie każdy dobrze przyjmuje odmowę -pomyślałam sobie. Jednak nie..musiał coś odpisać, bo przecież, jak można urwać kontakt. Jak ja tego nie znosiłam.

"szkoda;( a dlaczego?"
od:Carlos

"Bo obecnie nie jestem w Meksyku, a nie wiem kiedy wrócę."
do:Carlos

-Może tym razem się odczepi na dobre?-pomyślałam i westchnęłam stając z łóżka. Poszłam do łazienki, bo pęcherz już nie wytrzymywał. Myjąc ręce przy umywalce myślałam o Carlosie. Wiem, że to głupie, ale właśnie o nim myślałam w tej chwili. Sama nie wiem dlaczego. Miałam nadzieję, że gdy wrócę do pokoju nie zobaczę już żadnej wiadomości od niego. Mówią, że nadzieja matką głupich. To znaczy, że jestem cholernie głupia. Wierzę w najmniej realne rzeczy, np. jak ta ze zmianą Michela czy ojca ze złego człowieka, pozbawionego jakichkolwiek uczuć, na człowieka dobrego, kochającego otocznie. To jest NIEMOŻLIWE. Tak jak niemożliwe jest to, że Carlos o mnie zapomni i da mi święty spokój.
I tak jak przypuszczałam-jest wiadomość od Carlosa. I to nawet dwie!

"Uu..czyli jakieś wakacje? należy ci się;p"
"Heejj..! Jesteś?"
od:Carlos

"Tak, tak;d jestem na wakacjach;p hahaha xD komu jak komu, ale mi się koniecznie należy chwila wytchnienia;p"
do:Carlos

Mimo tych wszystkich buziek pisanych w wiadomościach, nie było mi do śmiechu  Pisałam z nim bardziej z przymusu niż z przyjemności. Ale nie jestem wstanie mu powiedzieć 'Stary odwal się ode mnie, bo przerażasz mnie, a poza tym nie lubię z tobą gadać"? Nie, to nie jest w moim stylu. Nie byłabym zdolna do czegoś takiego, ja mam za dobre serce dla ludzi i kończę na tym jak kończę-nie zawsze najlepiej.

"Też jestem takiego zdania;p ja chyba też z kolegami wyjeżdżam, ale jeszcze nie jestem pewny do końca xD"
od:Carlos

Widzę, że się chłopakowi zebrało na spowiedź. Niestety nie tym razem. Ja już nie mam sił. Po całym dzisiejszym dniu chcę już tylko spać. Tak, to jest to czego mi najbardziej potrzeba.

"Macie jeszcze jakieś 2 miesiące na skminienie czegoś;p Dobra ja już uciekam spać;p dobranoc;)"
do:Carlos

Zawsze kończąc wieczorną rozmowę przy pisaniu 'dobranoc' pisałam tylko ';)'. Jednak jemu to nie wystarczało. On musiał pisać ';*'. A mnie to jeszcze bardziej denerwowało.

"Jak to przecież dopiero jest 16?!;p"
od:Carlos

"U mnie jest już koło 22, ale dzień miałam strasznie męczący i nie marze o niczym innym jak o pójściu spac do ciepłego łóżka;p tak więc dobranoc;)"
do:Carlos
"No chyba, że tak;p Kolorowych snów;*"
od:Carlos

I tak jak myślałam, napisał ';*'. A ja tak bardzo nie lubiłam jak on ot pisał. Kto jak kto, ale w jego wydaniu to mnie strasznie irytowało. Wyłączyłam już laptop i poszłam się wykąpać. Musiałam wypróbować wannę  tak się do mnie uśmiechała ładnie i błagała o to. Po jakieś godzinie wyszłam z łazienki i grzecznie ułożyłam się w łóżku  Niestety nie dane było mi szybkie zaśnięcie. W mojej głowie panował natłok myśli. Analizowałam każdą sekundę dzisiejszego dnia, w sumie nie potrzebnie, bo jeszcze sobie tylko przypomniałam o tym facecie co nas śledził, o wiadomości od taty, o wiadomości Any i Poncha, o spotkaniu z Harrym. Jednak zmęczenie wygrało z myślami i po kilku minutach usnęłam.

~*~
Tak więc pojawił się wreszcie i 5 rozdział;d niestety miałam na niego pomysł, ale nie wiem czy dobrze to wszystko przedstawiłam;< no nic, jeśli czegoś nie rozumiecie, to piszcie śmiało w komentarzach pytania, a ja na nie postaram się odpowiedzieć xd 
15 komentarzy było już jakiś czas temu, ale nie dodawałam nowego rozdziału z jednego prostego powodu-szkoła, a dokładniej historia i sprawdzian, na który chciałam się przygotować, bo za dużo uzbierało mi się już słabych ocen;< a nie długo wywiadówka;/ 
Piszcie co sądzicie o rozdziale, jestem bardzo ciekawa, czy wam się podoba;p
aa..i nie uwierzycie co w tej chwili leci na esce!! LWWY!! Chłopaków! Oh Yeaahhh!^^

Jak widzicie zmieniłam szablon. Jak wam sie podoba? Piszcie co o nim sądzicie;p
oraz nadal proszę o zapisywanie się w Zakładce Informowani!!!!!

CZYTASZ = KOMENTUJESZ


15komentarzy = nowy rozdział

21 komentarzy:

  1. Boosko. :o
    Oddaj talent, bo zazdrosna jestem! :D
    Szablon o niebo lepszy, swietny. :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyjebany. :D
    Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe co to za bardzo ważna sprawa ;)
    Rozdział jest boski! ;D
    Czekam nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Michel ma jakieś psychopatyczne skłonności. Mam nadzieję, że uda się go jakoś szybko pozbyć.
    Ciekawi mnie, co takiego chce jej ojciec, bo wygląda to dość tajemniczo i podejrzanie jak na razie.
    Rozdział bardzo fajny. Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. zajebisty *.*
    też chce umieć tak pisać!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wierzę, totalnie zbiłaś mnie z tropu, kiedy wyszło na jaw, że Anahi i Alfonsu są razem. Jednakże cieszy mnie ten fakt, bo pasują do siebie jak ulał. :) Nie będę po raz enty komentować zachowania i całokształtu Michela, bo szkoda tylko moich nerwów. A poza tym, doskonale wiesz jakie mam i nim zdanie. nie jest moim ulubieńcem.
    I jeszcze teraz ojciec głównej bohaterki. Po co on ściąga ją do Meksyku? Co kombinuje? I jak zwykle coś mi się nie podoba. I jeszcze to 'kochanie' w wiadomości do niej. Aż skręca mnie w środku. -.-
    Czekam na następną część.

    Przyznam, że szata graficzna wyszła ci wspaniale! Dostrzegam na niej nawet fragment ulubionej piosenki The Veronicas. :D

    www.trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. ten Michel mnie przeraża.. No psychol! Ale Jego zdjęcia w nagłówku jest meega! :D Cieszę się, że Anahi z Poncho w końcu się ujawnili. Od samego początku wiedziałam, że coś jest na rzeczy. :D Najbardziej zastanawia mnie ten fakt - czemu ojciec Dulce ściąga ją do Meksyku? I do tego jest dla niej taki miły! Dawaj kolejnego. xx

    + co do szablonu, mówiłam już, że jest cudny, genialny, świetny itd. :D :D
    http://i-still-feel-it-every-time-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież ci zdradziłam szczegóły dotyczące postaci ojca xD więc powinnaś już wiedzieć co chce jej powiedzieć;p

      Usuń
    2. Aa no taak! Ale ze mnie głupia. :D

      Usuń
  8. Zapraszam cię na mojego bloga po długiej przerwie na 9 rozdział na http://loveismagiccc.blogspot.com/ Liczę na szczerą opinie i mam nadzieję, że Ci się spodoba<3 -Nicole :)

    +Jak zwykle bardzo mi się podoba twój rozdział, ponieważ piszesz rewelacyjnie :D

    OdpowiedzUsuń
  9. ciekawa jestem niesamowicie, czemu ojciec kazał jej przyjechać... mam wrażenie, że coś wie o Michealu.
    co do religii, to mam bardzo podobne zdanie co ty. ja uważam tylko, iż ci ortodoksyjni katolicy mają klapki na oczach, siebie uważają za wspaniałych, cudownych, bo chodzą do kościoła, uczestniczą w mszach świętych, są księdzem czy katechetą. a tak naprawdę jest to zwyczajne zgrywanie się. mają na swoim koncie czasami jeszcze więcej grzechów niż ci mniej wierzący, a ich największym jest obłuda. a szczególnie śmieszą mnie księża, którzy stając na ołtarzu, mówią o tym, jak powinien zachowywać się człowiek, a robiąc niemalże odwrotność tego. i przede wszystkim tylko kasa, kasa, kasa. "zbiórka dla biednych dzieci", na ofiarę, po kolędzie plus wszystkie inne okazje. tak, Kościół jest drogi. i wraca się na nowo do czasów średniowiecza. chyba reformacja niczego ich nie nauczyła... :/

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda, że nie ma jeszcze w tym rozdziale policji. :D Ciekawa jestem jak zareagują na ich skargę panowie policjanci, bo z nimi to jak wiadomo czasami bywa różnie.. Coraz bardziej zastanawia mnie ojciec Dul. A szczególnie to co takiego ma do powiedzenia całej trójce. Na początku Michael mnie ciekawił. Wiesz, że lubię takie wredne postacie. Tajemnicze i w ogóle. Ale teraz mnie zaczyna irytować. I to poważnie. Wychodzi na kompletnego nieudacznika, bo jaki porządny facet grozi dziewczynie bo go zostawiła? Zero tego cudownego charakteru złych panów jak na razie xD A ten Carlos? Drugi genialny pan. Niech ona mu wreszcie powie prosto z mostu, że go nie lubi, bo inaczej się od niego nie opędzi do końca życia ;d
    Piszę bez składu, nie? xd
    Weeeeny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie skądże;p ja wszystko rozumiem xD i teraz pisząc już 6 wiem co ojciec Dul powie całej trójce xD tego sie nikt nie domyśli^^

      Usuń
    2. No ja wiem, że ty wiesz :P I mam nadzieję, że niedługo sama się dowiem :>

      Usuń
  11. to już szczyt chamstwa ;O tak w sumie to nie jest już nawet cofanie się w przeszłość, tylko czysty wyzysk. we wcześniejszych wiekach parafie zakładały własne szkoły, miały często własne ziemie, były samowystarczalne (fakt, że byli jak inni szlachcice to już inna kwestia, ale dobra). teraz to tylko kasa i kasa, tylko daj, ale najlepiej nic nie bierz. -.-

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział rewelacyjny ciekawa jestem co będzie dalej z Dulce, Anahi,Alfonsem i oczywiście Michaelem. .
    czekam na następny ;**** super blog

    OdpowiedzUsuń
  13. ja to miałam w tamtym roku, ale w miarę pamiętam xd ale nie tylko arianie mogą być ciekawym przykładem. szczególnie ci paleni na stosie "heretycy", którzy tak naprawdę wytykali wady Kościołowi m.in. Jan Hus. również zakon w Cluny jest wart uwagi - mimo iż nie zostali spaleni na stosie ani potępieni, to i tak Kościół nic sobie z tego nie zrobił. a to było ostanie wołanie o pomoc przed niewolą awiniońską, a później wielką schizmą zachodnią. mam wrażenie, że historia zatacza koło...

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny :)
    U mnie nowy ;p http://believe-for-destiny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. polityka chyba nigdy się nie zmieni, zawsze będzie to wyścig szczurów. dopiero, kiedy jest naprawdę źle, politykom włącza się czerwone światełko "kurczę, może jednak źle zrobiłem/am", chociaż i to czasami nie chce działać. ale w sumie jest to też wina społeczeństwa, bo zamiast coś zrobić, jedynie narzekają.

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetne ! :D
    Blog również cudowny. :)

    Obserwuję i liczę na rewanż http://artist-of-your-life.blogspot.com/ ;))

    OdpowiedzUsuń
  17. hm, w sumie to nie bardziej nagonka, ale krytykowanie przez polityków, zwykli ludzie najczęściej zgadzają się z takimi opiniami, tylko może nie wyrażają ich tak dosadnie i publicznie.

    OdpowiedzUsuń