środa, 10 października 2012

Rozdział 6.


Perspektywa Anahi

     -Wreszcie wyznałam, wyznaliśmy jej prawdę. Szczerze mówiąc dziwie się sobie, że nie powiedziałam jej o tym wszystkim dużo wcześniej, na samym początku, ale ja się bałam jej reakcji. Teraz wiem, że nie potrzebnie. Cieszyła się naszym szczęściem, mimo że sama nie ma wielu powodów do szczęścia. Życie i mnie nie rozpieściło, ale ja tylko straciłam rodziców. Mam przyjaciół, kochającego chłopaka, a Dulce nie ma ani kochającej rodziny, ani chłopaka. Zostali jej tylko przyjaciele. Kiedyś miała jeszcze tego 'chłopaka', a teraz? Szantażuje ją, śledzi, ciekawie co jeszcze?-leżałam sobie na łóżku w objęciach Poncha. On już spał, a ja nie mogłam usnąć. Za dużo myśli krążyło po mojej głowie. Jeszcze do moich rozmyślań dołączył temat moich rodziców. Matka oddała mnie, zaraz po narodzinach, była młoda, nie miała pracy, nie miała z czego nas utrzymać. W sumie to nie mam jej tego za złe. Przynajmniej w domu dziecka nie chodziłam głodna, zawsze ktoś się mną interesował. A gdybym została z nią to kto wie jak by się to dla mnie skończyło. Z roku na rok chciałam ją coraz bardziej spotkać, porozmawiać. W domu dziecka niestety nie chcieli mi podać żadnych konkretnych informacji. Z ledwością dowiedziałam się, dlaczego mnie oddała. Jednak nadal mam nadzieję, że ją odnajdę.
-Kochanie, czemu nie śpisz?-zapytał się mnie nagle Alfonso.-nie bój się-dodał z uśmiechem, gdy wyczuł, że się wzdrygnęłam.
-Jakoś nie mogę-powiedziałam ze smutkiem w głosie.-I więcej mnie tak nie strasz-uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam w czubek nosa.
-To możee..-powiedziała nachylając się nade mną i zaczął mnie całować. Najpierw delikatnie, a później z coraz większą namiętnością. Wiedziałam do czego to doprowadzi, a dzisiaj nie miałam nastroju, więc się od niego oderwałam.
-Przepraszam kochanie, ale dzisiaj nie mam ochoty-powiedziałam odwracając głowę w przeciwną stronę.
-Ej, Miśku Poncho złapał za mój podbródek i przekręcił moją twarz w swoja stronę, tak że teraz patrzyłam mu się prosto w oczy.-Przecież nic na siłę-powiedział i się czule uśmiechnął, po czym pocałował mnie w czoło i położył obok mnie.

*rano*

     Przebudziłam się i zamkniętymi oczami dotknęłam miejsca, w którym leżał Poncho. Jednak zamiast jego ciepłego ciała wyczułam zimną poduszkę  Otworzyłam oczy i je przetarłam. Rzeczywiście, Alfonsa nie było już obok mnie. Usiadłam na brzegu łóżka i patrzyłam się przez okno.  Pogoda była piękna, co rzadko się zdarza w Londynie. Promienie ciepłego, letniego słońca wpadały do pokoju i padały na moją zaspaną twarz. Siedziałam tak jeszcze chwilę. Nic mi się przeszkadzało, w całym domu panowała nieskazitelna cisza.
-Hej, mam nadzieję, że cię nie obudziłem-ową ciszę przerwał dzwoniący telefon, nie patrząc się kto dzwoni odebrałam. Jednak po pierwszych słowach poznałam, że dzwoni mój chłopak.
-Cześć, niee, nie obudziłeś. Kilka minut temu się przebudziłam, ale nie było cię koło mnie. Gdzie jesteś?-zapytałam lekko zmartwiona.
-Od 8 jestem w wytwórni, musiałem pozałatwiać sprawy związane z wyjazdem.
-No tak rozumiem-uśmiechnęłam się do słuchawki-A w ogóle to która jest?
-10.15 miśku. Trochę ci się pospało-roześmiał się.
-Oj no..i co z tego? Wiesz, że poprzedni dzień był i dla mnie i dla Dulce bardzo męczący i stresujący. Swoją drogą, Dulce jeszcze śpi, muszę ją iść za chwile obudzić. A ty kiedy wrócisz? O 14 moglibyśmy pójść na posterunek-zaproponowałam.
-No dobrze. Za jakąś godzinę, albo trochę później powinienem być w domu. Jeszcze mam jedno spotkanie z chłopakami z One Direction-powiedział-o właśnie już przyszli. Musze kończyć. Pa kochanie-pożegnał się i rozłączył, a ja wstałam i poszłam do garderoby. Tam wybrałam zestaw i wraz z nim udałam się do toalety, gdzie wykonałam poranna toaletę.  Wychodząc na korytarz usłyszałam dobiegającą z pokoju Dulce głośno nastawioną muzykę. Stojąc przy drzwiach złapałam za klamkę.

Posłuchaj tego: KLIK

Usłyszałam, że ona płacze. Nie czekając chwili dłużej, bez pukania wpadłam do jej pokoju.  Przyjaciółka siedziała w ciemnym pokoju, ponieważ okna były zasłonięte. Opierała się o łóżko, a w ręku trzymała telefon. Podbiegłam do niej i ja przytuliłam. Widziałam, że jej twarz była strasznie napuchnięta od płaczu. Nic mi nie powiedziała tylko podała telefon. Tam przeczytałam kolejna wstrząsającą wiadomość, a raczej groźbę.

"Nie myśl, że będziesz z kimś innym. Jeśli ja nie będę z tobą to i nikt inny!!"
od:Michel

Gdy to przeczytałam moje serce podeszło pod gardło. Przeraziłam się i to bardzo. Nie dziwi mnie, że Dul płacze, aczkolwiek ana nigdy nie pokazywała, że płacze. Uważała to za oznakę słabości, a ona od dzieciństwa musiała być osobą twardą. Każda oznaka słabości byłaby radością i satysfakcją dla jej ojca. Rzadko, bardzo rzadko pozwalała sobie na taki upływ emocji.
-Dulce, kochanie nie martw się. Dzisiaj pójdziemy na policję, złożymy zeznania i złapią go...-dobrze, że ugryzłam się w język, bo chciałam dodać 'kiedyś'-Będzie dobrze. Zobaczysz.-próbowałam ja pocieszyć. Widziałam jak bardzo ją dotknęła ta sprawa. Z resztą sama bym się nie spodziewała, że Michel będzie zdolny do zastraszania kogokolwiek.
-Nie!-krzyknęła Dulce i poderwała się na równe nogi-Nic nie będzie dobrze. Nie widzisz, co on ze mną zrobił i co zrobił ze mną mój ojciec? Ja już nie daję sobie rady. Kiedyś, czyt. 2 miesiące temu, było jakoś lepiej, ale nie teraz  Teraz jestem wrakiem człowieka. Codziennie udaję kogoś kim nie jestem. Uśmiecham się choć w głębi siebie potwornie cierpię -mówiła patrząc się na mnie z góry. W jej oczach widziałam złość, ale też i lęk.
Nic nie mówiąc wstałam i ja przytuliłam. Nie wiedziałam co jej powiedzieć. Nie znalazłam się w takiej sytuacji jak ona, nie wiedziałam dokładnie co przeżywa. Czułam się przez to fatalnie, chciałam jej pomóc, a nie potrafiłam.
-Przepraszam cie. Nie powinnam.-powiedziała Dulce
-Ale nie masz mnie za co przepraszać. Zdaję sobie sprawę, że nie wiem co cie dokładnie trapi-przyznałam
-Wiem, ale to nie pozwalało mi na ciebie krzyczeć-powiedziała odsuwając się ode mnie i spojrzała mi się w oczy.-Przepraszam
-Oj już mnie tak nie przepraszaj tylko idź się umyć ubrać i schodź na dół zrobimy śniadanie i musimy przyjść się spakować. Jeszcze Poncha musimy też spakować, bo wyszedł do pracy-powiedziałam uśmiechając się do niej.
-Tak jest pani generał!-zasalutowała mi ze śmiechem na ustach, widziałam, że ciężko było jej się z nim przemóc  jednak udało się jej. Razem wyszłyśmy z sypialni, ale na korytarzu się rozdzieliłyśmy  Zeszłam na dół, do kuchni. Tam zabrałam się za robienie śniadania.  Gdy kończyłam już je robić w drzwiach stanęła Dulce ubrana jak zwykle po swojemu. Kompletna odwrotność mnie, ale za to się tak kochamy.
-Zrobiłaś..-nie dałam jej dokończyć, bo wiedziałam o co chce się zapytać. Podałam jej talerzyk z kanapkami i podstawiłam kubek z gorącą kawą.-Czytasz mi w myślach-powiedziała z uśmiechem siadając przy wysepce i gryząc jeden kawałek kanapki.
-Tak wiem-powiedziałam pełna dumy.-Zjemy to, posprzątamy i pójdziemy się pakować, a w między czasie zrobimy coś na szybko na obiad.
-Dobra-powiedziała moja przyjaciółka z pełną buzią, wyglądała bardzo zabawnie.

~*~

     Pakowanie nie zajęło nam dużo czasu. Po około godzinie byłyśmy gotowe. Walizki zostawiłyśmy w garderobach, bo były ciężkie.
-Czas zabrać się za obiad-powiedziałam ciągnąc Dul za rękę w stronę schodów. Gdy byłyśmy w połowie schodów drzwi frontowe się otworzyły.
-Cześć kochane!-krzyknął wyłaniający się zza drzwi Alfonso.-Mam nadzieję, że nie robiłyście jeszcze obiadu?
-Nie, a co?
-Bo..-i zza pleców wyjął opakowanie z pizza. Spojrzałam się na Dul i się uśmiechnęłyśmy  Byłyśmy zadowolone, bo dzięki temu mieliśmy jeszcze więcej wolnego czasu.
-Bardzo dobrze, że ja kupiłeś. Nie sądziłam, że tak dobrze wykorzystasz swoje szare komórki-powiedziała Dulce schodząc do niego i łapiąc jedzenie.
-Masz i idź jeść żarłoku jeden-powiedział ze śmiechem.
-Tak, masz rację. Zjem całą przez to!-powiedziała, wystawiając mu język i poszła do kuchni z pizzą.
-Cześć kochanie.-podeszłam do niego i go pocałowałam-dlaczego mnie nie obudziłeś jak wstałeś?-zapytałam, trzymając ręce na jego szyi.
-Bo tak ładnie spałaś i nie miałem serca cie budzić-powiedział szturchając w mój nos.
-Oj no dobrze wybaczę ci tym razem-powiedziałam uśmiechając się do niego słodko-ale teraz musimy iść do kuchni, bo za chwilę możemy zobaczyć tylko puste pudełko-zażartowałam po czym ruszyliśmy w stronę, gdzie przebywała Dulce.
-Nie jestem aż tak wredna i zostawiłam wam trochę-powiedziała uśmiechając się do nas i wręczając pół pizzy.
-Dziewczyno?! Czy ty sama przez ten ułamek sekundy zjadłaś pół pizzy?!-zapytał zdziwiony Alfonso. Jego siostra pokiwała jedynie głową twierdząco.
-Przecież starczy wam tyle, nie?-zapytała się dość idiotycznie, ale taka już była. Uśmiechnęłam się jedynie i zabrałam się za jedzenie pozostałego jedzenia.
-Już nie marudź tak, tylko zjedz tyle ile jest. Przed lotem jeszcze możemy skoczyć do jakiegoś baru-zaproponowałam, gdy zauważyłam, że mój chłopak jeszcze nie je.
-Tak, tak już jem-powiedział.
Po zjedzeniu włoskiego przysmaku i posprzątaniu w pomieszczeniu poszliśmy na górę.
-Jesteś już spakowany-powiedziałam w stronę Poncha.
-Bardzo się cieszę-przyznał i się uśmiechnął do mnie.
-Najpierw znieś swoje walizki, a później nasze-zaproponowała Dul, tym samym przerywając nam patrzenie sobie w oczy.
-No co ty kochanie nie powiesz?-zapytał ironicznie Alfonso i się uśmiechnął głupawo pod nosem. Gdy znikł za drzwiami do swojej garderoby, my poszłyśmy do naszej. Tam wzięłyśmy te najlżejsze, by odciążyć chłopaka.

~*~

     Dojechaliśmy pod posterunek, tak jak planowaliśmy  Dulce siedziała wbita w fotel i patrzyła się tępo w jeden punkt. Widać było, że się boi.
-Ejj, wiecie co, może damy sobie spokój? On niedługo zapomni o mnie-powiedziała chyba sama nie wierząc w to co przed chwilą powiedziała.
-Niedługo?! To znaczy kiedy? Jutro? Za tydzień? Za miesiąc? Za rok?-podniósł głos Alfonso, który nie wierzył, że ma tak słabą siostrę-Jeśli teraz tego nie zrobisz to nigdy się ponownie nie zbierzesz. Teraz masz nas przy sobie.
-Dulce, czy ty wierzysz w to co przed chwilą powiedziałaś? Bo mi się wydaję, że nie bardzo-wtrąciłam swoje trzy grosze.
-Ale wy nie rozumiecie. Ja się go boję, jego reakcji. Wy go nie znacie tak jak ja. Wiem do czego jest zdolny, jak mo..-urwała, nie dokończyła. Głos się jej załamał, a w oczach widać było łzy. Spojrzałam się na Poncho. W jego oczach widziałam troskę, ale też złość i chęć zemsty. Nie dziwie mu się. Sama mam ochotę zemścić się na nim za to wszystko.
-Nie martw się. On cię nie znajdzie. Nie wie gdzie mieszkamy. Wszystko jakoś się ułoży.-powiedziałam, by podnieść ja trochę na duchu.-A teraz bujnijmy swoje dupska i ruszamy do budynku. Miejmy to już za sobą-dodałam uśmiechając się. Przyjaciółka odparła tylko wymuszonym, sztucznym uśmiechem.

     -Dzień dobry-powiedziała niepewnie Dulce do pierwszego napotkanego funkcjonariusza-chciałabym złożyć zeznania.
-Dobrze, a o co dokładnie chodzi-powiedział wskazując krzesło, które stało przed biurkiem, by na nim usiadła.
-Więc..chodzi o...no bo..-zaczęła się jąkać
-Więc może ja powiem to za nią-wtrącił szybko Poncho.
-Dobrze, a kim pan jest?-zapytał się jeszcze policjant.
-Jestem kuzynem tej dziewczyny. A chodzi o jej byłego chłopaka. Nie daje jej spokoju. Grozi jej.-dodał Alfonso, gdy zauważył, że policjant nie bierze tego jakoś na poważnie.
-Od jak dawna to trwa?-zapytał się policjant.
-Od kilku dni..-pomyślała Dulce-tak. Na pewno od kilku dni.
-Dobrze, a macie może jakieś dowody, czy coś takiego?-zapytał się po zanotowaniu czegoś w swoim notesie.
-Tak, już panu daje.-powiedziałam grzebiąc w torebce-Proszę-dodałam wręczając mu wydrukowane groźby.
-Aa.. i jeszcze są w moim telefonie-powiedziała Dulce-proszę-wręczyła aparat mężczyźnie siedzącemu na przeciwko niej.
-Dobrze, zajmiemy się tą sprawą. Proszę jeszcze podać mi dane personalne tej osoby oraz jeśli to możliwe zdjęcie.
-Michel Gurfi. Gdzieś je...O jest proszę bardzo.-powiedziała Dulce-Proszę to załatwić jak najszybciej to możliwe. Ten człowiek jest nieobliczalny-dodała
-Dobrze postaramy się-powiedział wstając z krzesła i żegnając się z nami.-W razie potrzeby skontaktujemy się z panią. Do widzenia-powiedział i podał wszystkim po kolei rękę.
Gdy wyszliśmy z budynku każdy odetchnął z ulgą. Teraz został tylko lot i odwiedziny ojca Dul. Swoją drogą to bardzo ciekawe czego on od nas wszystkich chce.
-No to co mamy jeszcze ze 2 godziny do odlotu, więc może pójdziemy gdzieś do baru? Albo MSC?-zapytała Dulce, jak wiecznie głodna.
-Nerwy ci puściły, że możesz jeść?-zapytałam się podśmiewając się z jej wilczego apetytu.
-Tak, żebyś wiedziała.
-Pójdźmy lepiej do MSC-zaproponował Poncho-będzie bliżej później na lotnisko, poza tym nie jestem, aż tak głodny, żeby iść do baru. Shake mi wystarczy w zupełności-dodał uśmiechając się do nas.

~*~

     Na lotnisku odprawa nie trwała długo, co mnie bardzo ucieszyło. W mgnieniu oka siedziałyśmy na swoich miejscach w maszynie. Dulce siedziała od okna, ja w środku, a Poncho obok mnie. Dulce kompletnie nie zwracała na nas uwagi, odpłynęła w świecie muzyki, czyli w czymś co kochała. Ja sama usnęłam z opartą głową na ramieniu Alfonsa.
   Obudził mnie mój chłopak, który mnie szturchnął.
-Czas wstawać. Za chwilę lądujemy-powiedział uśmiechnięty.
-Cały lot przespałam?-zapytałam lekko zdziwiona tym faktem.
-Owszem-powiedział uśmiechając się.
-Proszę zapiąć pasy, za chwilę lądujemy-rozległ się miły głos stewardesy w głośnikach.
-Przynajmniej się nie denerwowała i nie miała czarnych wizji-powiedziała Dul.
-Oj przestań-warknęłam.
-O matkoo..co się dzieję?-zapytałam spanikowana.
-Właśnie wylądawliśmy-uciął Poncho.


~*~
No i wreszcie go dodaję;d YEAH! Wiem, że powinnam dodać go szybciej, ale nie miałam go skończonego;< Do tego wreszcie mam przygotowaną całą historię tego opowiadanie;d i mówię, że będzie się działo;d
Piszcie co sądzicie o rozdziale, bo jestem ciekawa co o nim sądzicie:) 

Zapomniałam Wam wcześniej napisać, ale postać Carlosa jest dodana do bohaterów, jednak będę musiała je i tak z czasem aktualizować xD

Chcę też bardzo, ale to bardzo podziękować za te 22 komentarze;) 

15komentarzy = nowy rozdział

22 komentarze:

  1. Dobrze że Poncho i Anahi namówili Dul do pójścia na policję, może to coś da ;)
    Rozdział jest świetny, jak zawsze zresztą ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. dobrze, że Dulce poszła na policję :) jednak opis ich pobytu na policji był trochę nierealny... tak naprawdę to jest 5 minut, ale przynajmniej półgodziny, wszystko jest skrupulatnie załatwiane, podpisywane zeznania... tak więc mogłaś po prostu ograniczyć się do ogólnego opisu całej sytuacji lub napisania dokładnego dialogu, jednak myślę, że byłby on trochę nudny i monotonny, a poza tym strasznie długi ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. ja miałam raz - nic przyjemnego ;d przepraszam ogólnie, że jestem taka czepliwa, ale wychodzę z założenia, że lepiej powiedzieć, co jest nie tak, niż głaskać po główce i przytakiwać xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się podobało. No to sprawa z Poncho i Anahi się nam wyjaśniła. Miejmy nadzieję, że te zeznania w czymś pomogą i Dulce odzyska spokój :) Az jestem ciekawa co wymyslisz dalej, masz na prawdę duże pole manewru :) Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. uff, to dobrze, bo myślałam już, że mnie zlinczujesz za tę ciągłą krytykę xD ja też generalnie wolę, jak ktoś mi mówi, co mogę poprawić, a co zrobić inaczej, niż z uśmiechem prosto kłamać w oczy, że jest dobrze, mimo iż sama wiem,że tak nie jest, tyle że po prostu nie wiem, co i jak mogę poprawić xd

    OdpowiedzUsuń
  6. mi się teraz kończy umowa, więc wypadałoby zmienić ten mój ukochany model z klawiaturą na jakiś dotykowy. jeszcze nie mam pojęcia, jak ja się do tego przyzwyczaję o.O a gdzie wyjeżdżasz?

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję, że wreszcie uda się Dul uwolnić od tego idioty i mimo jakiegoś niejasnego poczucia, że policja trochę to zignorowała, wciąż jest przecież szansa, że wszystko jakoś się ułoży. Any i Poncho są tacy słodcy i czuli... Szkoda Dul w tym wszystkim.
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Booskie ♥
    Nie mam czasu się rozpisywać. :c
    Kocham kocham kocham! ♥♥♥!

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję, że zajrzałaś na mojego bloga. Na smak-uczucia.blog.onet.pl pojawił się nowy ;) twój blog jest świetny. Własnie czytam ;) informuj mnie proszę ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. oo, ciekawy pomysł! a dlaczego akurat Irlandia? :) ja chciałabym bardzo zamieszkać w Londynie lub Nowym Jorku, urzekają mnie strasznie te miasta ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. oo, to całkiem fajnie :) też pewnie bym nie wróciła do Polski, jeśli bym wyjechała ;d chociaż nigdy nic nie wiadomo, zobaczymy, co się wydarzy za ileś tam lat :)

    OdpowiedzUsuń
  12. to fakt, też bym chciała pokazać kilku osobom środkowego palca z mojego nowego porshe, jadąc po ulicy w Nowym Jorku :) mnie również nie trzymają tutaj żadne wielkie czynniki. no, oprócz rodziny. przyjaciół mam, co prawda, tutaj, ale wiem, że i tam bym sobie na pewno kogoś znalazła. bo poza tym to raczej nie ma co mnie tu trzymać... ;d

    OdpowiedzUsuń
  13. zgadzam się, za granicą są większe możliwości do rozwoju ;) może nie tyle co chodzi o studia (chociaż taki Łódzki uniwersytet to nic w porównaniu do Oxfordu czy Harvardu^^), ale nawet o fakt pracy... chociaż i z tym już jest coraz większy problem.

    OdpowiedzUsuń
  14. jestem tutaj pierwszy raz i podoba mi się. będę starała się tutaj częściej pojawiać. piszesz moim zdaniem bardzo dobrze.
    +zachęcam do przeczytania nowego rozdziału, który pojawił się na http://beautiful-famous-and-rich.blogspot.com/. przepraszam za spam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. dokładnie! tym bardziej, że słyszałam, iż tam taka praca na zmywaku to opiera się na włożeniu naczyń do zmywarki, więc... ;D ale nawet jeśli, i tak zarobiłoby się więcej niż w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak na wstępie - Carlos jest brzydki! :D Bardzo dobrze, że nie ulegli wątpliwościom Dul i zmusili ją do przekroczenia progu komisariatu, a potem jak widać poszło już z górki. Michel to idiota, chociaż muszę szczerze przyznać, że nadal go trochę lubię. ;)
    Mam nadzieję, że w następnym już wyjaśnisz nam co takiego ma im do opowiedzenia ojciec Dul, bo inaczej ci tutaj zeświruję z niepewności, wiesz? :P
    Ajajaj, jakie słodkości są z Poncha i Any. <3
    Patrz, masz już piętnaście komentarzy. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to się wie! aczkolwiek doskonale wiesz, że własnie taki chlopak, z TAKĄ twarza był mi potrzebny xD

      Usuń
    2. No wiem, wiem. :D Nieurodziwi bohaterowie też są czasem potrzebni, chociaż nie można na nich patrzeć. xD

      Usuń
  17. Świetny Rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Genialny! Dobrze, że poszli na tą policję bo ten Michel to psychol!
    Cała historia.. o taaak, cuudowna! :D :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Już, już nadrobiłam zaległości. Tak się zastanawiam, czy w każdym komentarzu będę pisała jak nienawidzę Michela? Jak mam ochotę go udusić i powiesić za jaja na słupie? :D Pewnie tak.
    Współczuję Dul. Dziewczyna przechodzi istne piekło na ziemi, choć w ogóle na nie nie zasłużyła. Los non stop kopie ją po tyłku, tylko za co? Bardzo dobrze postąpiła idąc z tym na pilicję, tylko obawiam się, że może być jeszcze gorzej, ehh... No nic. W każdym bądź razie, trzymam kciuki, że będzie lepiej. :D Anahi i Poncho - ta dwójka dobrała się idealnie. Mam takiego banana na twarzy, jak czytam fragmenty z nim, że nie wyobrażasz sobie tego. :D Uwielbiam ich.
    Czekam na ciąg dalszy.

    www.trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. U mnie nowy rozdział, zapraszam :))
    scars-future.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń