piątek, 7 września 2012

Rozdział 1


     Właśnie dzisiaj jest zakończenie roku. Wstałam jak nigdy wypoczęta i uśmiechnieta. Cieszę sie z tegorocznych wakacji. Usiadłam na łóżku i wyjrzałam za okno. Pogoda piękna. Po chwili przyglądania się pogodzie poszłam do łazienki. Wziełam szybki prysznic. Wychodząc z łazienki poszłam zajrzeć do sypialni taty.
-Jak zwykle go nie ma. Żadna nowość.-pomyślałam i zamknęłam drzwi. Przehcodząc koło schodów usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko zbiegłam ze schodów mało z nich nie spadając. Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazała się Anahi. Wyglądała bardzo ślicznie.
 Zaprosiłam ją do środka. Na schodach zauważyłam, że nie idzie za mną. Stanęłam rozglądając się za nią.
-Any!-krzyknęłam, gdy nie mogłam jej odnaleźć. A ta wyleciała z kuchni. Gdy ja zobaczyłam wybuchnęłam śmiechem. Posłała mi spojrzenie 'wtf?', a ja pokazałam ręką tylko na nią. W buzi trzymała bułkę, a w ręku szklankę z nalanym sokiem. -Teraz już możemy iść do mnie?-zapytałam, a dziewczyna kiwnęła mi głową twierdząco.
-Twojego taty już nie ma, prawda?-zpaytała się moja przyjaciółka po wyjęciu bułki z buzi.
-Jaka spostrzegawcza jesteś, brawo!-powiedziałam z ironią.
-Oj no nie gniewaj się-powiedziała, ale nie byłam zła za to pytanie, po prostu zła byłam na ojca. Nigdy nie był na zakończeniu roku, rozpoczęciu roku, na moich występach. NIGDY. Kiedy babcia jeszcze żyła chodziła zawsze tam, gdzie jej kochana i jedyna wnuczka miała występ. Tak byłam jej jedyną wnuczką. Pewnie dlatego tak mnie kochała i opiekowała się za syna. Zakończenie 1 roku było najgorszym moim dniem w życiu. Właśnie miałam wchodzić na scenę i zaśpiewać piosenkę dla babci, która leżała w szpitalu, gdy dostałam telefon z tego miejsca. Wiadomość jaką mi przekazali była tragiczna. Wyszłam na scenę, ale nie dokończyłam pisoenki. Była to dla mnie wielka szansa, bo miałam do zaśpiewania jedną ze swoich piosenek, a występ obserwowali ludzie z tutejszych wytwórni. Gdy zaczęłam śpiewać 'Canciones que pronto he de escribir por ti, por ti' upadłam na kolana. Zawsze każde piosenki pisałam dla babci. W tej chwili doszło do mnie, że jej już nie ma. Z moich rozmyśleń wyrwała mnie machająca ręka Any. Wytarłam szybko ręką swoje oczy, w których pojawiły się łzy.-Wszystko w porządku, Dulce?-zapytała się dziewczyna. Trochę była zaniepokoja moją zmianą nastroju.
-Zapomniałaś co dzisiaj jest?-zapytałam.
-Ah..no tak, przepraszam, zapom..-nie dał jej dokończyć mój dzwoniący telefon. Spojrzałam na wyświetlacz.
-No fajnie, tatuś sobie o mnie przypomniał, ciekawie co chce?
~rozmowa telefoniczna~
(ja-J, tata-t)
J-Co tam?
T-A gdzie 'hej' albo 'cześć'?
J-Taa siema... to jak powiesz co chcesz?
T-Myślisz, że dzownię do ciebie tylko dlatego, że mam jakąś sprawę?
J-Powiesz czy nie? Nie mam za bardzo czasu. Jakbyś nie wiedział mam dziś zakończenie roku i bardzo ważny występ, na którym cię nie będzie...
T-Wypadło mi bardzo ważne spotkanie.
J-Ta jasne, a jak na imie ma to 'twoje ważne' spotkanie?
T-Nie będziemy tak rozmawiać. Chciałem ci tylko powiedzieć, że jutro rano masz lot, a bilet lezy tam gdzie zawsze.
~koniec rozmowy telefonicznej~
I się rozłączyć. Musiałam mu to powiedzieć, co powiedziałam, bo doskonale wiedziałam, że jest z jakąś babką. Spotyka się z nią i jeszcze jakąś inną od smierci babci...
-Co chciał?-zapytała się Any.
-Głównie to chodziło mu o to, że bilety już są i jutro z samego rana wylatujemy!-krzyknęłam głośno podskakując. Po chwili przyjaciółka się do mnie przyłączyła.-Ej dobra, bo ja jestem jeszcze nie gotowa, a została nam godzina, a musze jeszcze piosenke przecwiczyć. Tym razem nie zawiode nauczycielki od śpiewu. Dała mi drugą szansę-mówiłam, idąc w kierunku garderoby.
-Masz rację, a jeszcze make up, fryzura..z tym się trochę może zejść. Ale dobra, pokazuj, co chcesz założyć.-powiedziała, gdy dołączyła do mnie. Zaczęłam wyrzucac po kolei jakieś sukienki albo zestawy.
-Dobra.-powiedziała Anahi, ale jej nie usłyszałam.-Dobra!-tym razem krzyknęła i dzięki temu ją usłyszałam.-Mam już wybrane coś dla ciebie.-wstałam i do niej podeszłam.
-Pokaż mi co tam wybrałaś.-powiedziałam do niej.
-Dobra. Załozysz ją i zaraz znajde do tego jakieś fajne buty i jesteś gotowa.-powiedziała energicznie Any.

-Ok, to ja ide się przbrać, a ty szukaj jakiś butów.-powiedziałam i znikłam za parawanem.-Any! Włosy zostawie rozpruszczone nie?
-Oczywiście, że tak-powiedziała. Gdy wyszłam już gotowa, dziewczyna nadal przebierała w moich butach. Mam ich sporo więc dziewczyna ma nie lada wyzwanie. W końcu je wybrała, a ja z Any już całkowicie wyszykowane wyszłyśmy przed dom. Gdy miałam wsiadać już do samochodu ktoś mnie powstrzymał. Nie był to nikt inny jak Michel.
-Hej kochanie-przywitał się całując mnie w policzek.-Cześć Any.
-Cześć. Co tam?-zapytałam się, bo nie bardzo wiedziałam co tutaj robie. Mieliśmy się spotkać koło 16.
-Wiesz, przepraszam, ale chciałem ci powiedzieć, że dzisiaj nie mogę się z tobą spotkać. Wypadło mi coś bardzo ważnego.-gdy to powiedział mina mi trochę zzedła, no ale cóż różnie bywa. Z jednej strony to dobrze, dłużej będę mogła posiedzieć u babci na cemnatrzu. Lubię tam przesiadywać i z nią rozmawiać. Wiem, że to dziwne, ale tak właśnie robię.
-No trudno kiedy indziej, a tera zprzepraszam cię, ale bardzo nam się spieszy.-powiedziałam po czym go pocałowałam i wsiadłam do samochodu.
     Gdy byłyśmy na miejscu zaparkowałam samochód na sowim stałym miejscu.
-Nie martw się, na pewno musi to być coś pilnego skoro nie może się z tobą spotkać.-powiedziała Anahi. Widocznie musiała zauważyć, że to mnie trochę zdenerwowało.
-Pewnie tak-powiedziałam-musimy już iść, muszę się przygotować jeszcze-dodałam posłałając przyjaciółce uśmiech. Wysiadłysmy z auta i każda udała się w swoją strone. Ja poszłam poszukać nauczycielki od śpiewu, by powiedziała gdzie jest próba. Niestety nie należała do świetnych. Było pare niedociągnięć, które musieliśmy poprawić już na scenie przed wszystkimi.  Mam zaśpiewać piosenkę, której nie zaśpiewałam 2 lata temu. Musiałam dać z siebie wszystko. Od tego zależało moje dalsze życie. Może tym razem uda mi się zwrócić na siebie uwagę łowców gwaizd? Gdy dyrektorka zapowiedziała mój występ słyszałam piski, ale najabradziej dało się usłyszeć głos Anahi. Drobna dziewczyna, ale głosik to ma! Zaśpiewałam piosenke bez żadnego najmniejszego błędu wszystko poszło jak należało. Ładnie się ukłoniłam i zeszłam ze sceny. Dobrze jeszcze nie zeszłam, a już złapała mnie przyjaciółka, a zaraz za nia przyleciała nauczycielka.
-Dul to było coś pięknego! Prawda Any?-krzyczała strasza pani, bardzo ją lubiłam.
-Cieszę się, starałam się jak mogłam. Ale to też dzięki zespołowi-powiedziałam pokazując ręką w stronę chłopaków.-a teraz przperaszam panią, ale my wrócimy już na swoje miejsca.-powiedziałam, uśmiechnęłam się i razem z Anahi wróciłysmy na widownie, by dalej obserwować przebieg uroczystości.
     Na szczęście nie trwało to bardzo długo i koło południa pożegnaliśmy się ze szkołą na 3
miesiące. Uznacie mnie za dziwną, ale nie cieszę się z tego faktu. Całe dnie w domu. Chciaż jutro wylatuję, więc przez ok dwóch miesięcy nie będzie mnie w domu. Bardzo mnie to cieszy, że w końcu mój kochany olczulek zabukował nam te bilety. Po roku cigłęgo chodzenia i proszenia go o nie. W samochodzie Anahi włączyła radio, podgłosiła je na maxa. Całą drogę  pod dom Any śpiewłyśmy piosenki. Szło to nam na prawde fajnie. No ale co fajne szybko się kończy.
-Zacznij się już pakować, bo znając ciebie na jednej walizce się nie skończy.-pwoiedziałam, gdy stałyśmy już na podjeżdzie.
-Ha ha ha..Bardzo śmieszne!-powiedziała, po czym pokazała mi język i wysiadła z auta.
-Będę u ciebie..-zaczęłam się zastanawiać ile mi zajmie pakowanie, później jeszcze na ten cmentarz
-jak będziesz-dokonczyła za mnie blondynka i razem się roześmiałyśmy. Zamknęła drzwi, a ja odjechałam. Od Any do mnie daleko nie ma, więc droga minęła mi szybko. Wbiegłam do domu. Udałam się do kuchni, by czegoś się jeszcze napić. Zajrzałam do salonu, miałam nadzieję, że ojciec już będzie w domu. Nic bardziej mylnego. Siedział w salonie, na fotelu ze szklanką whiskey i oglądał jakieś badziewie.
-O której wróciłeś?-zapytałam zmieniając się z wesołej na poważną. Przy nim nie można być uśmiechniętym.
-A co cię to intersuje?-odpowiedział pytaniem na pytanie. Nawte nie spojrzał się na mnie. Nie obchodziło go nawet to jak byłam ubrana, uczesana, umalowana. Nic zero jakiegokolwiek zainteresowania moja osobą z jego strony. Teraz już się przyzwyczaiłam, ale najbardziej bolało gdy byłam małą dziewczynką i nie rozumiałam za wiele. Na szczęście te czasy minęły już dość dawno temu. Nie tak łatwo jest dać mi wmówić kłamstwo.
-No wiesz, skoro nie miałeś czasu pofatygować swojego du*ska na moje zakończenie roku i ważne wystąpienie, a gdy przychodzę do domu ty w nim jesteś to nic dziwnego, że jestem ciekawa o której wróciłeś.-powiedziałam bardziej dosadniej,co pomogło zyskać jego uwagę. Zmierzył mnie od stóp do głów, ale nic nie skomentował. Wstał z fotela i wolnym, ale zdecydowanym krokiem podchodził do mnie. Nie zaprzecze byłam lekko zdezorientowana. Nie wiedziałam co zamierza.
-Nie będziesz mnie kontrolować, zrozumiano?-powiedział stając tuż przede mną, poczym wymierzył cios w policzek. Bolało nie samowicie. Pod wpływem siły odsunełam się do tyłu łapiąc się za policzek. Nie płakałam, nauczyłam się już, że to jest dla niego największy sukces. Poprawiłam włosy, które miałam na twarzy, ręcę opuściłam wzdłuż ciała. Podeszłam do niego i najzwyczajniej w świecie plunęłam mu w twarz.
-Jesteś nikim, jesteś śmieciem jeśli bijesz własną i do tego jedyną córkę.-powiedziałam, gdy odsunęłam się na bezpieczniejszą odległlość. Myślałam, że dostane jeszcze raz czy coś, ale ten odwrócił się i poszedł z powrotem na fotel, a ja szybko pobiegłam na górę do siebie. Naszykowałam sobie jakieś luźniejsze ciuchy i razem z nimi poszłam do łazienki. Tam przemyłam sobie twarz zimną wodą. Od razu lepiej-pomyślałam. Poprawiłam makijaż. Założyłam szare rurki, biały T-shirt, a włosy związałam w kucyk. Schodząc na dół trochę się bałam, nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Spojrzałam w strone salonu, ale nikogo nie było w fotelu. Zdziwiłam się trochę.
-Gdzie on już pojechał?- powiedziałam na głos. Przed drzwiami założyłam trampki i wyszłam zamykając za sobą drzwi.

     Po zaopatrzeniu się w wkład do znicza dojechałam na cmentarz. Nie było za dużo samo-
chodów- z resztą nigdy ich tutaj nie ma za wiele. Dochodząc do miejsca gdzie została pochowana babci, zauważyłam, że stoi tam siwy mężczynza. Nie podchodziłam bliżej tylko mu się przyglądałam. Niestety jestem krótko widzem i jedyne co wyraźnie widziałam to właśnie jego siwa czupryna i nic więcej. Poczekałam aż odejdszedł i podeszełam do grobu. Ten facet postawił bukiet czerwonych róż w wazonie.
-Kochałaś te kwaity.-powiedziałam. Zawsze w kuchni stały świeże czerwone róże ścięte od nas z ogrodu. Przychyliłam się i zapaliłam jeden ze zniczy, bo nie tylko przynósł ten bukiet, ale też zapalił jedną ze świeczek. Posiedziałam jeszcze chwilę, streściłam babci to co u mnie się działo przez kilka dni. I odeszłam.

     Wbiegłam szybko do domu, nawet butów nie zdjęłam i wbiegłam do salonu. Nikogo nie
było w nim. Gdy chciałam się odwrócić ktoś dotknął mojego barku.
-Nie bój się to tylko ja twój niedobry ojciec-powiedział w końcu. Widocznie musiał poczuć, że się przestraszyłam gdy połozył dłoń na moim ciele. Odwróciłam się i spojrzałam mu w oczy. Były teraz pełne miłości, ale też obaw? Nie wiedziałam dlaczego akurat to widziałam w jego oczach. Urwałam wymiane spojrzeń i szybkim krokiem skierowałam się do swojego pokoju.  W garderobie wyjęłam walizkę i zaczęłam się pakować. Jak się okazało jedna walizka to za mało. Po ponad godzinnym pakowaniu się stałam w progu pokoju z trzema walizkami. Odwróciłam się jeszcze na chwilę i pożegnałam się ze swoim pokojem.
-Uważaj na siebie-powiedział ledwo słyszalnie ojciec z salonu gdy wychodziłam.
~*~
No i pojawił się pierwszy rozdział. Jest długi, nawet bardzo długi.;d Kolejny rozdział będzie raczej krótszy, ale nie jestem pewna xD Nawet mi się podoba ten rozdział, a najbardziej sceny z  ojcem.;p Piszcie co wy o nim sądzicie.
Czytasz=Komentujesz

21 komentarzy:

  1. Moment, gdy ojciec Dulce wymierzył jej w policzek, zniesmaczył mnie odrobinę. Jak można postępować tak wobec jedynego dziecka? Uhm, straszne. :( Poza tym, bardzo mi się podobało. Najbardziej chyba kreacje dziewczyn. :D
    Czekam na następną część. x

    [trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. no nareszcie się doczekałam! :)
    jest świetny. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podoba twój nowy blog :)
    Czasem robisz błędy ortograficzne bądź zjadasz litery, ale każdemu się to zdarza więc nie zwracaj na to większej uwagi :)
    Ojciec Dulce jest po prostu niekochającym chamem. Nie rozumiem takich ludzi, żeby spoliczkować własną córkę ? chore i to bardzo...
    Jestem ciekawa co wydarzy się na wakacjach :D
    Czekam na nexta;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział dobry, masz fajne pomysły, ale jednak czegoś mi brakuje. Opisy sytuacji, uczuć, tego brakuje mi najbardziej. Czasami można zauważyć jakieś literówki, ale każdy ma prawo czasem się zagapić : ) Jest dobrze, popracuj nad opisami a będzie jeszcze lepiej :)

    + zapraszam na 1 rozdział na scars-future.blogspot.com : )

    OdpowiedzUsuń
  5. całkiem fajny rozdział :) mam tylko dla Ciebie radę: zamiast wstawiać zdjęcia, opisuj to, jak wyglądają dane postacie. czytanie to w sumie wyobrażanie sobie tego, co jest napisane, tak właściwie ta sama książka dla każdego czytelnika jest inna - każdy bowiem wyobraża sobie inaczej daną sytuację, miejsce, osobę. to właśnie urok czytania :)
    współczuję Dulce takiego ojca...
    faktycznie, marzenia są ludziom potrzebne, jednak nie wolno żyć tylko nimi. kiedyś przeczytałam mądry cytat - 'marzenia są dobre, o ile tylko nie przysłaniają nam rzeczywistości' czy coś w tym stylu (nie pamiętam już dokładnie). muszę powiedzieć, że się z tym zgadzam... niechętnie, ale jednak... :/
    ooo, a skąd jesteś? :D

    OdpowiedzUsuń
  6. ta, no nie gadaj :D ja jestem prawie z Kutna, bo mam do Kutna 1km. ale ten świat mały ;dd

    OdpowiedzUsuń
  7. a wybierasz się dzisiaj do mojego małego Kucienka? ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na rozdział siódmy. :) x
    [trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja bym wolała jeszcze dłuższe! Ale ostatecznie taka długość może też być. :P
    Nie ogarniam ojca Dul. Co to miało być na końcu? o,o Czyżby się o nią martwił? To całkiem możliwe jeśli facet ma słaby zapłon. Najpierw ją policzkuje, a potem się o nią martwi. Ciekawe. xD
    Ale jakby nie było podoba mi się. BARDZO. Chwila! Prawie zapomniałam o tym mężczyźnie przy grobie jej babci. Tajemnicza postać? W pierwszej chwili pomyślałam, że to może jej ojciec, ale teraz już nie wiem. ;>

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojciec Dul jest straszny, jak można tak traktować swoje jedyne dziecko??
    Dobrze że ma Anahi ;)
    Niepokoi mnie troche zachowanie jej chłopaka, ale mam nadzieję że wszystko będzie ok ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Podoba się i to bardzo. Całkiem długi, więc super.
    Biedna Dulce. Ten jej ojciec jest wprost okropny. Zwłaszcza, że to wszystko wydarzyło się w takim a nie innym dniu. Och, tajemniczy mężczyzna? Ciekawe...
    Dobrze, że wyjeżdża razem z Any. Na pewno będzie to dla niej świetne jako taka odskocznia od wszystkiego.
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże, jak można tak traktować własne dziecko..Biedna Dulcy :( ale dobrze, że ma wspaniałą przyjaciółkę. Jestem ciekawa co wydarzy się na wakacjach więc czekam na dwójkę. Jak możesz to mnie informuj :D

    ++Zapraszam na trzeci rozdział na http://dreams-of-forever.blogspot.com/ po bardzo długiej przerwie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej ;) Na początku dziękuję, za odwiedzenie i skomentowanie mojego bloga. Jak na początek radzisz sobie bardzo dobrze ;D Mam tylko małą uwagę. Jeśli wklejasz zdjęcie postaci to opisz je najpierw troszkę ;P
    Szkoda mi Dul, ma takiego ojca. On powinien ją wspierać, a nie bić. Nawet nie przeprosił. Dobrze, że ma Anahi. Czekam na nowy ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytam więc komentuje :D Albo czytam więc jestem jak wolisz :D Fajnie by było dyby ją zauważyli ci łowcy talentów,wiele przeszła i należy jej się jakieś zadośćuczynienie. A ojciec ... cóż co ja mam powiedzie o tym bydlaku. Uderzyć własne dziecko? No to już jest nie wybaczalne. Zdaje mi się,że on nie chce i nie lubi okazywać uczuć,co za człowiek.Czekam na następny i jak możesz to mnie poinformuj,bo się w tym wszystkim gubię :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Powinni ją zauważyć łowcy talentów ;)
    Jak własny ojciec mógł uderzyć swoją córeczkę?? nie pojmuję tego...;/
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak dla mnie to by mógł być nawet 3 razy dłuższy. ;DD

    Co za skurwiel z tego ojca!
    Zabić go i do piekła!
    Ale za to dziewczyna ma chociaż przyjaciółkę.^^

    Pisz szybko, bo ciekawa jestem co w nn. :3

    A Tak "na marginesie" ta dziewczyna, to ta ze zdj u góry? Bo jak tak to dla mnie wygląda za staro. ;p

    Zapraszam : http://najtrudnij-jest-zaczac-od-nawa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. niby tak, ale jednak najgorzej jest taką walkę zacząć...

    OdpowiedzUsuń
  18. Zapraszam http://believe-for-destiny.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń