sobota, 22 września 2012

Rozdział 3


     Gdy podjechaliśmy już pod dom Alfonso zaniemówiłam. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Wielki, piętrowy dom. Ściany wyłożóne były kamieniem, a z boku domu była weranda. Dom w niczym nie przypominał poprzedniego.
-Nie mówiłeś, że tak wygląda twój dom.-wykrztusiła Anahi, z którą od momentu wjazdu na podjazd wymieniałysmy się spojrzeniami.
-Chciałem wam pokazać, zrobić taką niespodziankę-powiedział uśmiechając się w naszym kierunku, ale pewnie śmiał się z naszych min.
-Dobra, dobra. Ten dom jest wspaniały!
Wiedziałam brat, że masz dobry gust, ale nie sądziłam, że aż tak dobry-powiedziałam do niego, otwierając drzwi od samochodu.-A teraz może tak byś zaprowadził do domu i pokazał jak jest w środku.- Powiedziałam i pociągnęłam go za ramie w stronę drzwi wejściowych. Gdy weszliśmy od razu naszym oczom ukazał się piękny salon.
Ściany w kolorze beżu, a przy suficie przyczepione były listwy styropianowe. Nad kominkiem wisi pięknę lustro, które jest w ramce zrobionej z tych samych listewek co przy suficie. Na tej samej ścianie, obok kominka, również w ramkach z tych samych listewek wiszą kinkiety. Meble są białe, a na srodku pokoju stoją dwa stoliki. Z salonu jest przejscie do jadalni.
 Ten pokój był w odcieniach zlota. Bardzo mi się spodobał. Na środku stał biało-złoty stół. Na ścianie na przeciwko stołu była wnęka, a w niej wisiał obraz, a na szklanym stoliku stał świecznik i jakieś popiersie. Na następnej ścianie wsi kolejne lustro. Pod nim stoi komoda, a na niej 2 lampki i bukiet kwiatów.
-Nie mów, że mam tak zdolnego przyjaciela?-zapytała Anahi z niedowierzaniem, ja natomisat nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Byłam pod ogromnym wrażeniem całego domu.
-O co ci chodzi?-zapytał udając zdziwionego
-O ten bukiet, głupku.-powiedziała wystawiając mu język.
-No oczywiście, że umiem robic takie coś.-powiedział przepełniony dumą.
-Taa jasne, uważaj, bo ci jeszcze uwierzę-prychnęła w jego stronę i lekko klepneła go w ramie. Poncho nic nie odpowiedział. Spojrzał się na blondynke. Ich wzrok się spotkał, stali i patrzyli się na siebie.
-Wiedziałam, że w te wakacje coś się wydarzy między tą dwójką, no ale darowali by sobie to-zwłaszcza, że to dopiero początek wakacji.-pomyślałam sobie spoglądając na nich.-Nie zapomnieliście o kimś?-zapytałam przerywając ich wymianę spojrzeń, a oni byli zmieszani. Alfonso zaprowadził nas jeszcze do kuchni.
Tutaj sciany z kolei były w kolorze różowym, a meble były białe. Bardzo mi sie spodobało to zestawienie. Najbardziej podobała mi się wyspa.
-U mnie nie jest, aż TAK luksusowo.-pomyślałam. Widziałam też minę Anahi, która była podobna do mojej. Miała lekko otwartą buzię i wielkie oczy. Szturchnęłam dziewczyne lekko w ramie i wzorkiem pokazałam jej, by zamknęła buzie. Jedank Poncho musiał to zauważyć, bo zaczął się cicho smieć.
-No i z czego się śmiejesz jak głupi do sera?-zapytałam
-Oj z niczego-powiedział i spuścił wzrok, udając zmieszanego, tym że go przyłapaliśmy.-Może teraz chcecie zobaczyc swoje pokoje?
-Jasne!-krzyknęłyśmy razem z blondynką. Alonso mijając nas zachichotał się, ale zmierzyłam go wzrokiem i szybko ucichł. Zaprowadził nas na pierwsze piętro i pokazał najpierw pokój blondynki, który był na samym początku korytarza.
Gdy weszłyśmy zaniemówiłyśmy-kolejny raz z resztą. Ściany były w kolorach bieli, a meble były też białe, ale ten kolor był taki jakby przybrudzony. Jedynie co się odznaczało to piękny różowy fotel i tego samego koloru dywan. Pościel była natomiast w odcianich czerni.
-Nawet balkon mam!-krzyknęła uradowana dziewczyna i podbiegła do okna.
-Możesz wyjść i podziwiać widoki.-powiedział Poncho i czule się do niej uśmiechnął. Ta nie czekając chwili dłużej otworzyła drzwi balkonowe i wyszła na zewnątrz. Dołączyłam do niej. Rzeczywiście widok był zniewalający. Widać było z okna piękną i zaciszną część ogrodu. Stała tam ławka, wokół której rosło mnóstwo krzewów.-I jeszcze za tymi drzwiami jest twoja łazienka.-dodał wskazując na drzwi.
Ta z kolei miała czerwone ściany. Kolumny i inne dodatki były złote. W ścienie na której stała wanna była duża wnęka, a obok była już mniejsza, w której stała rzeźba.
-Ta ilość luster ci się na pewno podoba-powiedziałam śmiejąc się do dziewczyny i poklepując ją po plecach. W odpowiedzi zmierzyła mnie wzrokiem, bym się ucieszyła-Dobra Poncho pokaż mi mój pokój-zmieniłam szybko temat.
-Nie ma sprawy już idziemy. Pokoje macie na przeciwko siebie, a mój jest na samym końcu korytarza.-mówiąc to otwierał drzwi do mojego tymczasowego królestwa.
-O matkooo..!!!-krzyknęłam i uściskałam Poncha.
-Ej puść mnie, bo mnie zaraz udusisz, a tego byśmy nie chcieli-powiedział i posłał Anahi spojrzenia,a ta sie zaczerwieniła i odwróciła wzrok. Teraz jestem na 100% pewna, że ten wyjazd będzie wyjatkowo zakręcony.
-Ale żeby ci tak już nie słodzić, to za duzo tych białych mebli..W każdym pokoju wstawiłeś białe meble.-skomentowałam to zgodnie z prawdą, on wie, że zawsze mówię to co lezy mi na sercu nie patrząc sie na konsekwencje.
-Tak? To jak chcesz to mogę zaprowadzić cię do pustego pokoju i sobie go sama urządzisz, ale przez kilka dni musiałabyś spać na podłodze, bo jak na razie nie mam za dużo pieniędzy.-powiedział na poczatku się smiejąc. Miał wtedy minę zwycięzcy. Wiedział, że zostane i tak w tym pokoju. Jednka skrzywił sie gdy mówił o pieniądzach.
-No dobra zostane w tym zielonym pokoju z białymi meblami. Masz szczęście, że podoba mi się łóżko i meble przy oknie! A wgl to co z pieniędzmi, nie mów, że wydałeś tak dużo na urządzenie pokoi dla nas?-zapytałam się, wiedziałam, że nie jest spłukany, bo zawsze zostawiał spory zapas pięniędzy na tzw. "czarną godzinę".
-Niee..no coś ty, wyczarowałem je-powiedział śmiejąc się.
-A też mam swoja łazienkę, czy już nie mam takich luksusów?-zapytałam już lekko zdołowana myślą, że może będe musiała ją z nim dzielić. Nie podbała mi się ta myśl, bo on w łazience siedzi dłużej ode mnie!
-Masz, masz. Otwórz te drzwi.-powiedział, a ja zrobiłam tak jak mi kazał.
-No no braciszku..-powiedziałam z uznaniem poklepując go po ramieniu-postarałeś się-uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam w policzek. Pomieszczenie było pięknie urządzone, czerowne ściany ze złotymi zasłonami i białą umywalką oraz wanną, która stała przy oknie. Wszytsko razem wyglądało ślicznie.
-Ale masz tu ładnie, coś czuję, że na więcej niż pół godziny się będziesz tu zamykać-powiedziała Anahi lekko się usmiechając w moją stronę.
-Możliwe.
-Zaraz wam przyniose wasze walizki i sie rozpakujecie, a ja będe musiał na chwilę pojechac do wytwórni, bo coś się nie zgadza, sam nie wiem o co tak dokładniej chodzi.-pwoiedział drapiąc sie w głowę.
-Dobra, dobra. Nami się nie przejmuj. My zaraz po rozpakowaniu pójdziemy pozwiedzać trochę Londyn-powiedziała promiennie uśmiechnięta Anahi.
-Zanim pójdę po wasze walizki, pokaże wam jeszcze waszą wspólną garderobę.-powiedział, a my z Any wymieniłyśmy się spojrzeniami, uśmiechając się znacząco pod nosem.
Tutaj tym razem meble były czarne, a na środku stała czarmo-biała pufa. Całość ładnie współgrała z żyrandolem. Rozejrzałyśmy sie jeszcze chwile po pomieszczeniu, przejżałyśmy w lustrze, popraiwłyśmy makijaż, a Poncho poszedł po nasze bagaże.
-Nie wiedziałam, że już będzie stać go na coś takiego..-rozmyśliłam się rozglądając się do okoła i wychylając się na korytarz-to jest coś pięknego!
-Tak, masz rację-powiedziała, bardzo spokojnym, opanowanym głosem Anahi. Sprawiała wrażenie jakby to już widziała, albo miała wyobrażenie tego wszystkiego.
-Any, czy ty wiedziałaś o tym domie wcześniej?-zapytałam lekko zdezorientowana tą sytuacją i jej zachowaniem. Gdy dziewczyna otworzyła usta, by wydobyć z siebie odpowiedzieć w drzwiach stanął brunet, który słyszał moje pytanie. Posłali sobie jakieś tajemnicze spojrzenie.
-Otóż chodzi o to-zaczął nie pewnie poncho spoglądając się na dziewczynę i wystąpił lekko przed blondynkę-że Annie pomagała mi urządzić to wsyztsko. To głównie jej zasługa, że to wygląda tak jak wygląda.-powiedział bardzo, bardzo nie pewnie. Gdy Any to usłyszała stała z otwratą buzią-chyba ze zdziwienia-a po chwili się otrząsnęła i przytaknęła chłopakowi.
-To teraz wszystko wyjaśnia, ale oglądając swój pokój wyglądałaś tak realnie. To nie możliwe, żebyś udawała-powiedziałam, przypominając sobie wyraz twarzy dziewczyny, gdy Poncho otworzył drzwi do pokoju.
-No bo to nie ja już urządzałam. To sam Alfonso urządził-powiedziała zerkając kątem oka na bruneta.-A my teraz korzystając z tak ładnej pogody idziemy na miasto-szybko zmieniła temat blondynka, a ja pokiwałam twierdząco głową.
-To ja zmykam do wytwórni. W kuchni na wyspie leżą dwie kopie kluczy, po jednej dla każdej z was-powiedział mój brat i uśmiechnął się, wychodząc z garderoby.

*godzinę później*

     Idąc w stronę London Eye przechodziłyśmy koło starego mieszkania Alfonsa. Nikt chyba go nie wynajmywał, ponieważ okna były powybijane i stare firanki wiewały na wietrze. Zauważyłąm czarny sportowy samochód stojący na przeciwko mieszkania, siedział w nim jakiś mężczyzna i się nam przyglądał.
-Czy ten facet nam się przygląda?-zapytałam zaniepokojona.
-Daj spokój, musi na kogoś czekać-uspokoiła mnie przyjaciółka.
-Może i masz rację, ale chodźmy szybciej, już prawie jesteśmy na miejscu-powiedziałam z uśmiechem i przyspieszyłam kroku. Na London Eye chodziłyśmy w każde wakacje dwa razy, pierwszego dnia przyjazdu i ostatniego dnia. To taka nasza tradycja. Przez 6 minut-bo tyle szłyśmy-czułam, że ktoś nas śledzi. Nie chciałam już niepokoić towarzyszki, dlatego nic jej nie mówiłam. Na szczęście w tłumie ludzi stojących pod celem naszej dzisiejszej wycieczki zgobiłysmy go.
-Jadę tym już 3 raz, a za każdym razem boję się wsiadać..-powiedziała Anahi z kwaśną miną.
-Nie przejmuj się, za każdym razem dawałaś radę, więc i tym razem dasz rade-pocieszyłąm ją i popchnęłam lekko w strone kapsuły.
-Wiesz, dzięki, lepiej bym nie weszła-powiedziała blondynka zakładjąc ręce na klatce piersiowej.
-Ależ nie ma za co-usmiechnęłam się uroczo do niej, specjalnie na złość, za to, że nie powiedziała, że Poncho się przeprowadził i pobudował dom. Widok na miasto był piękny. Za kżdym razem czuję się jakbym oderwała się od rzeczywistości, nie myślała o dzsiaj, ani o jutrze. Niestety to co piękne szybko sie kończy. Nie da się tego zmienić, bo jest to niemożliwością. Nawet zapomniałam o tym typku, co za nami chodził. Na szczęście zgubił nas. Te przyjemną chiwlę nie myślenia przerwał sms.

"Wiem gdzie jesteś, nie ciesz się tak za bardzo.."
od:Michel

Zamarłam, nie wiedziałam co zrobić, gdzie się spojrzeć, co powiedzieć. Nie wiedziałam co się dzieje.
-Ej, Dul co jest grane?-zapytała Anahi. Nie odpowiedziałam jej nic, tylko pokazałąm wyświetlacz i terść wiadomości. Jej mina po przeczytaniu była bardzo podobna do mojej, tylko że ona nie musi się bać, bo to nie onią mu chodzi. Wystarczy jeden sms, żeby popsuć humor. Ale nie jest to byle jaka wiadomość, to w sumei groźba jest. Znam Michela i zdaję sobie sprawe z tego co może zrobić, gdy nie idzie cos po jego myśli. Nie raz zdażyło się podnieść na mnie rękę, gdy powiedziałam coś nie tak, albo nie smakowało mu to co przygotowałam gdy mnie odwiedzał. Prawde mówiąc przyzwyczaiłam się do bicia-o ile można się do czegoś takiego przywyknąć. Z ojcem też nie miałam lekko, też podniósł na mnie rękę i często kończyło się to jakimś siniakiem.-Nie martw się, będzie dobrze-powiedziała i przytuliła mnie. Banalny tekst 'będzie dobrze', ale wypowiedziany prze moją przyjaciółkę nabiera mocy. Wiem, że tak będzie. Musi tak być.
Wysiadłyśmy z kapsuły i udałyśmy sie prosto do domu Alfonsa. Nie miałam siły już nawet na drobne zakupy. Nie po tym co przeczytałam. Gdy przechodziłyśmy kolejny raz koło strafgo mieszkania bruneta puknęłam Any w ręke i wskazałam palcem na ten sam czarny sportowy smaochód. Za kierownicom siedział chłopak i chyba czytał mapę, ale nie jestem pewna.
-To nie jest juz normalne. Chodźmy troche szybciej-powiedziała Anahi, nie oglądając się za siebie.
-On znowu nas śledzi-powiedziałam po kilku minatch szybkiego marszu.
-Jak to znowu?-zapytała przyjaciółka. Nie mogła krzyczeć, bo nie chciałysmy, żeby nas usłyszał, ale wiem, że gdyby mogła krzyczeć to właśnie teraz by to zrobiła.
-Nie chciałam ci nic mówić i psuć dnia, ale jak szłyśmy w strone LE to czułam, że ktos nas śledzi.-wyrzuciłam to z siebie i nie pewnie spojrzałam na towarzyszkę, wyczekując jej reakcji. Nic nie powiedziała tylko szarpnęła mnie, bym jeszcze bardziej przyspieszyła kroku. Do domu brata zostało nam jakieś 3-10 minut drogi, ale w takim tępie pokonamy ja jeszcze szybciej.
-Nie możemy tam iść.-stanęłam-Dowie się gdzie mieszkamy.-dodałam, gdy zauważyłam, że Any nie wie o co chcodzi.
-A wiesz gdzie możemy iść?-zapytała.-Może zadzwonimy po Alfonsa?-dodała.
-A co jesli przeszkodzimy mu w czymś ważnym?
-Nie przyszło ci do głowy, ze to ty jestes dla niego najważniejsza?!-warknęła na mnie przyjaciółka.
-Wiem, że jestem dla niego najważniejsza..Mam pomysł-krzyknęłam po chwili i wyciagnęłam telefon z kieszeni spodni. Wykręciłam numer po jakąś taksówkę. Umówiłam się, że będzie stała w jakimś dobrze zaludnionym miejscu.-Musimy przejść pod Nado's tam będzie czekała na nas taksówka, która zawiezie nas do wytwórni.-wytłumaczyłam przyjaciółce, która stała koło mnie i nie wiedziała, co planuje.
-No ok, widzę, że wybrałaś dobre miejsce, a ten typek musiałby sie wracać po samochód, a wtedy to już na pewno nas zgubi.-powiedziała Any, kiedy znów przyspieszyłysmy kroku. Wybrałam takie miejsce, które jest niedaleko domu brata i jest wiecznie zatłoczone. Zaraz po dojściu na miejsce podjechała taksówka. Wsiadłyśmy i podałyśmy nawze wytwórni, bo pech chciał, że konkrtenego adresu niestety nie znałyśmy. Odjeżdżając widziałam wysokiego mężczyznę, ubranego w czarną bluzę z kapturem, który gapił się spod łba na nas.

~*~
No i wreszcie pojawił się 3 rozdział. Z lekkim opóźnieniem, ale jest;d sądziłam, że wyrobie się do piątku..no ale jest jak jest;p 
Moim zdaniem rozdział do najciekawszych nie należy, no ale i takie muszą być:)
Szkoda trochę, że zmalała ilość odwiedzin jak i komentarzy..;< ale mam nadzieję, że się to trochę poprawi xD bardzo dziękuję też za 3 obserwatorów;) jak i tym, którzy komentują i odwiedzają mojego bloga;)

15komentarzy = nowy

Czytasz=Komentujesz

15 komentarzy:

  1. aww . fajne, nawet bardzo. Ej, a kiedy będzie, że Dul spotka się z 1D? taka ciekawa jestem wszystkiego i jakbym miała napisać tu wszystkie moje pytania, długość równałaby się z tym rozdziałem xD
    C-U-D-O !
    Pozdrawiam .xx

    Zapraszam:
    http://onemistakewith1d.blogspot.com/
    http://give-me-more-than-your-touch.blogspot.com/
    http://wszystkotrwadopokisamtegochcesz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Znowu ten Michel. On potrafi wszystko zepsuć :(
    Ale Poncho stworzył sobie przytulne gniazdko. Rezydencja pierwsza klasa ;)
    Widać, że Any i Dul już się tam prawie, ze zadomowiły, Szkoda tylko, że Michel i owy tajemniczy Pan, trochę im to wszystko utrudniają :P
    Super rozdział.
    Czekam na więcej :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się (tak w połowie^^), bo na początku troszkę nudny był rozdział, ale to przez te wszystkie opisy pokojów. Na koniec się fajnie rozkręciło. :D
    A tak wgl to jak się nazywa ta bohaterka w realu? ;p
    Się głowie i głowie i stwierdzam, że zachorowałam chyba na powszechną chorobę - odmóżdżenie. ^^

    Anonimka xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Moim zdaniem cały rozdział był bardzo interesujący:D
    Wszyscy mają przepiękne pokoje. A dom?
    Po prostu cudo<3
    Dużo się tu wydarzyło a na koniec to już w ogóle.
    Dobrze że uciekły od niego bo nie wiadomo co by się stało.
    Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału.

    Pewnie zauwarzyłaś że u mnie nie ma już długo nowych rozdziałów ale po prostu nie mam czasu. Mam nadzieję że w najbliższą sobotę się pojawią;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdział. Ten dom niesamowity ma, w życiu takiego bym się nie spodziewała. Eh Ten cały Micheal ma nieźle w głowie. Przecież ona mu nie uciekła tylko pojechała na wakacje a ten już kogoś za nią posłał... Ciekawa jestem jak to się dalej rozwinie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki śliczny ten dom w ogóle. *.*
    Ciekawy rozdział, a nie. Zastanawiam się czy ten facet co ich śledził to bym Micheal.. ; >
    Pisz szybko kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. niesamowyte opowiadanie.! ; **
    a jaki śliczny dom *.*
    czekam na kolejny rozdizał.; 3
    zapraszam do siebie .;3
    http://stayxstrongxx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszystko na prawdę bardzo interesujące. czekam na kolejny ,weny <3

    http://not-always-colorful.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. ale ma śliczny dom... też bym taki chciała ;d nie lubię tego Micheala, niech spada! -.-
    dużo rzeczy jest przemilczanych na lekcjach, oj, dużo... i nie tylko z historii.

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny ma ten dom <3
    Masz talent :)
    Odp. : Tak , bardzo mi się podoba <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Nowy rozdział na http://always--be--yourself.blogspot.com , Zapraszam :D

    Na razie nie mam zbytnio czasu,ale obiecuje że w najbliższym czasie skomentuje i przeczytam,teraz tylko raz dwa informuje o nowym :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Już, już nadrabiam zaległości. I ja podobanie, jak bohaterki, zaniemówiłam na widok domu Alfonso oraz wnętrza. No cóż, trzeba przyznać, francja elegancja. :D Poza tym, skąd ty wzięłaś te zdjęcia? :D
    Jestem ciekawa kim okaże się owy nieznajomy w czerni. Ale mam przeczucia, że to jednak nie Michel. Że tego ktoś jest wynajęty przez chłopaka i ma śledzić Dulce. I przez to właśnie wie, gdzie teraz jest. Nie wiem czy już mówiłam, ale koleś (czyt. Michel), zaczyna działać mi na nerwy. Poza tym, nie mogę się doczekać kiedy nastąpi spotkanie a Harrym i resztą zespołu. :D Czekam na następny. xo

    www.trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie jestem ich zbytnią fanką, ale tutaj jakoś nie mogę się doczekać pojawienia chłopaków z 1D. Jestem ciekawa jak ich tutaj 'wciśniesz' xD To był Michael, prawda? Facet ma zdecydowanie namieszane w głowie, ale i tak intryguje mnie jego postać, tak bardzo, że ją lubię. ;> Domek Poncho wspaniały. Marzę o takim łóżku jakie ma Dul w swoim pokoju. ;) Jest w prost cudowne, a jak sobie jeszcze wyobrażę jakie musi być wygodne - odpływam momentalnie. :D

    OdpowiedzUsuń