Wyszłam z domu i pojechałam do przyjaciółki. Całą drogę powtarzała sobie w myślach słowa ojca. To było dziwne. Często wyjeżdżałam, ale nigdy mi nie mówił podobnych rzeczy. W ogóle po dzisiejszej sytuacji w salonie<wtedy kiedy wróciłam z zakończenia roku> zachowywał się inaczej. Zastanawiałam się również kim był ten siwy mężczyzna, który był dzisiaj na grobie u babci. Moje rozmyślenia przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości. Nie odczytywałam jej, bo po pierwsze kierowałam, a po drugie zaraz będę u Anahi.
Na podjeździe przywitała mnie blondynka, która robiła jakieś porządki w ogródku. Podbiegła do mnie i nim wysiadłam z samochodu moje walizki były już prawie wystawione. Z lekkim trudem je wniosłysmy do ganka i tam je zostawiłyśmy.
-Idziesz dalej pielić w ogrodzie?-zapytałam, gdy stałysmy w kuchni i piłysmy sok.
-A chcesz mi pomóc?-odpowiedziała pytaniem na pytanie uśmiechając się pod nosem.
-Noo wiesz...-przerwał mi sms. Dzięki niemu przypomniałam sobie, że ktoś w drodzew do mnie pisał. Sięgnęłam do torebki, by go poszukać.
'Co powiesz, żebysmy jutro poszli do kina?'
od: Michel
Nic nie odpisałam na niego. Byłam wkurzana. Chciałam dzisiaj mu powiedzieć o tym, że wyjeżdżam, ale skoro miał coś ważniejszego ode mnie to się dowie kiedy już będę w samolocie.-Kto przypomniał mi o Michel'u?-zapytałam.
-Co?-nie wiedziała o co chodzi, nie dziwie się jej nie wiedziała o sms-ie od mojego chłopaka.
-Kto do ciebie pisał?-zaśmiałam się.
-Aa..pisał Poncho, o której dokładnie będziemy na miejscu.-odpwoiedziała wreszcie. Alfonso to mój brat cioteczny ze strony ojca. 2 lata temu wyprowadział się do pracy. Przed wyjazdem zdążył poznać Any. Od arzu złapali dobry kontakt. Dobrze się dogadywali, a gdy się już pokłócili zawsze chłopak pierwszy przepraszał po góra 10 minatch od kłótni. Po jego wyjeździe dalej utrzymują ze sobą kontakt.
-Będzie czekał na nas na lotnisku?-zapytałam
-Raczej tak.-powiedziała pisząc sms-a
-Raczej?-zapytałam
-Tzn. postara się być po nas, ale jeśli przedłuży mu się w wytwórni to mamy zamówić taksówke, a adres napisze mi jeszcze-wytłumaczyła szybko i odłożyła telefon-a teraz chodźmy dokończyć to co zaczęłam, bo nie zostawie go w takim stanie na 2 miesiące-powiedziała i w mgnieniu oka wyszła z domu. Po dopiciu soku dołączyłam do niej. W trakcie porządków opowiedziałam jej o kłótni z ojcem, o tajemniczym facecie na cmentarzu i o sms-ie od Michel'a. A czas leciał nie ubłaganie szybko i gdy spojrzałam na zegarek wskazówki wskazywały już 19.
-No świetnie! Jak ten czas zasówa!-zaśmiałam się-Ale na szczęście wszystko mamy już skończone-dodałam, a Anahi pokiwała głową.
-No to teraz idziemy się umyć i idziemy spać-powiedziała Any. Poszłyśmy do domu. Są 2 łazienki więc obeszło się bez kłótni, która ma być pierwsza-co mnie bardzo ucieszyło. Zamiast skorzystać z prysznica, żeby było szybciej, wybrałam długą kąpiel w wannie. W łazience stoi radio więc włączyłam sobie jakieś piosenki, żeby umilić sobie czas. Gdy już woda była chłodna zdecydowałam się na koniec kąpieli. Wytarłam swoje ciało i udałam się do swojego tym czasowego pokoju. Po położeniu się od razu usnęłam.
-Mam nadzieję, ze Anahi ma nastawiony budzik, bo mi się juz nie chce oczu otwierać-pomyślałam jeszcze i odpłynełam do krainy snów.
-Matko, zaspałyśmy! Nie zdążymy!-obudziły mnie wrzaski dobiegające zza drzwi,
które po chwili się otworzyły.-Dulce!Dul! Wstawaj!Zaspałyśmy!-krzyczała skacząc po łóżku.
-Co się stało?-zapytałam przecierając zaspane oczy.
-Zaspałyśmy!-powiedziała spanikowana blondynka.
-Jak to? Która godzina?
-No tak to. A jest 8, a to znaczy, że mamy tylko godzine na wyszykowanie! Wiesz, że to mi nie wystarczy!
-O matko..Faktycznie nie zdążysz się wyrobić! A przez ciebie i ja się spóźnie.-zaczęłam panikować wraz z Anahi.-Jadłaś już?
-Tak.
-Poranna toaleta za tobą?
-Tak.
-To idź się ubierać, czesać i malować to może jakoś zdążymy.-powiedziałam już bardziej opanowanym głosem. Szybko wstałam z łóżka i poszłam do kuchni zrobić sobie kanapki. Już nawet herbaty sobie nie robię, bo mi nie wystygnie. Zjadłam je i posprzątałam na blacie, po czym pobiegłam do łazienki. Po pół godzinie byłam gotowa.-Na szczęście ubrania sobie przygotowałam wczoraj-pomyślałam schodząc po schodach. Zatrzymałam się w kuchni i czekałam na Any. Po jakiś pięciu minutach pojawiła się na dole. Taksówka zamówiona w między czasie już na nas czekała. Kierowca włożył za nas bagaże. Odjeżdżając widziałam jak moja przyjaciółka spogląda jeszcze przez tylne okno, by ostatni raz spojrzeć na dom.
Nie byłam pewna czy dobrze zrobię pisząc do Michel'a w samolocie, ale z drugiej strony i tak byśmy nie mieli kiedy się spotkać. Poza tym już mu keidyś napąknełam o tym, że na wakacje wyjeżdżam. Moje rozmyślenia przerwały wibracje w kieszeni. Ktoś do mnie dzwonił. A ten Ktoś to nikt inny jak ojciec. Z lekkim wahaniem odebrałam telefon.
-Tak?
-Chciałem ci życzyć udanych wakacji.-powiedział i się rozłączył.
-Kto dzwonił?-zapytała Anahi patrząc się na widok za szybą.
-Tata.-odpowiedziałam zmieszana całą tą sytuacją związaną z nim.
-I co chciał?
-Życzył mi udanych wakacji. Ale zupełnie nie wiem po co? Teraz widzisz, że coś jest z nim nie tak, coś się z nim dzieje. Wiem, że to głupio zabrzmi, ale boję się go zostawiać.-powiedziałam spoglądając na dziewczyne wyczekując jej reakcji.
-Trudno jest mi tobie doradzać, zwłaszcza jeśli chodzi o twojego ojca. - powiedziała Any ze smutkiem w oczach. Wiem, że chce mi pomóc, ale nie umie. Z tym 'problemem' sama muszę sobie pomóc.
-Wiem.-wymamrotałam pod nosem odwracając głowe w stronę szyby, by zatopić się w widoku za nią. Pogoda w Meksyku o dziwo nie była zachwycająca. Przez całą drogę na lotnisko towarzyszył nam deszcz. Zawsze kiedy padało miałam ochotę płakać, tak było i tym razem. Cisza panująca w taksówce jeszcze bardziej mnie przygnębiała, ale nie chciałam jej przerywać. Potrzebowałam jej. Siedziałam gabiąc się w szybę i zastanawiając się, która kropla szybciej spłynie, ale była to taka 'przykrywka' do moich rozmyślań. Myślałam teraz głównie o moim życiu, o ojcu, o moim związku, o mojej przyszłości...Ojciec się jakby zmienił, tak jakby coś przede mną ukrywał. Jego zachowanie nie dawało mi spokoju. Najpierw mnie policzkuje, a potem jest tak cholernie miły...Myśli, że tak szybko można wymazać złe uczynki? Myli się ja je doskonale pamiętam, każdą krzywdę, każde uderzenie, wszystko! Nie zapomne o tym tak łatwo, to zawsze gdzieś tam w mojej głowie będzie siedziało. A Michel? Hmm...to też jest ciężki przypadek. Ostatnio w naszym związku nie dzieję się za ciekawie. Bardzo pogorszył się nasz kontakt. Dobrze jak się w tygodniu spotkamy z te dwa-trzy razy...Czuję, że on coś przede mną ukrywa, ale jeszcze nie wiem co. Słyszałam wile złego na jego temat, ale nigdy nie chciałam w to uwierzyć. Z biegiem czasu zaczynam zdawać sobie sprawę z tego, że byłam zaślepiona jedo osobą. Chyba nawet specjalnie nie chciałam mu powiedzieć, że wylatuję z Any dzisiaj z kraju..Trudno, bedzię zły to będzie ja to jakoś przeżyje. Jednak moją uwagę przykuł też fakt, iż zaczął się zadziwiająco dobrze dogatywać z moim ojcem. Kilka miesięcy temu skakali sobie gardeł, a dziś? Dziś sobie słodzą jak tylko się da...To jest okropne...Czasami mam wrażenie, że woli przychodzić do niego niż do mnie. Spędzają kilka godzin zamknięci sami w gabinecie ojca, a gdy przynoszę im kawę to mierzą mnie tylko i posyłają groźne spojrzenie, bym więcej im nie przeszkadzała...
-Duul!! Już jesteśmy! Słyszysz mnie?!-z zamyśleń przerwał mnie krzyk przyjaciółki i jej machająca dłoń przed moimi oczyma.
-Co? Przepraszam, ale się zamyśliłam-powiedziałam.
-No co ty nie powiesz. Dało się zauważyć, że cię nie ma tutaj duchem-powiedziała z sarkamem Any. Wysiadłam z auta i czekałam aż kierowca wyjmie nasze walizki.
W samolocie nadal panowała znów martwa cisza między mną a Anahi. Tak jak poprzednio nie przeszkadzała mi, ale moja towarzyszka miała inne zdanie.
-Dul, o czym ty tak myślisz?-zapytała w końcu. Widziałam doskonale, że nie daje jej to spokóju. Była osobą dosć dociekliwą.
-Juz o niczym. Od początku lotu przyglądam się tylko chmurom i tym jak potrafią się zmieniać i tworzyć tak piękne widoki.-powiedziałam. W sumie taka była prawda. Już nie myślałam o niczym. Miałam wakacji i chciałam zapomnieć o moich problemach.-Poczekaj bo czuję wibracje.-dodałam, wystawiając koleżance język.
"Gdzie jesteś? Martwie się o ciebie, bo nawet mi nie odpisałaś na poprzednią wiadomość i nie odbierasz mich telefonów"
od:Michel
"Przepraszam, ale właśnie lece na wakcje. Chciałam ci o tym powiedzieć na spotkaniu, ale ty nie miałeś czasu sie spotkać..."
do:Michel
-Przepraszam, ale to Michel..podobno denerwuję się, bo mu nie odpisałam i nie odbierałam od niego telefonów...-powiedziałam dość obojętnie.-Oo..rozumiem.-ucięła temat. Wiedziała doskonale, że nie chcę go dalej ciągnąć. Z resztą ona też od poczatku lotu pisała pewnie z Alfonsem.-Aa..i jednak będzie mógł nas odebrać z lotniska.-dodała spogladjąc się po raz pierwszy od kilku minut na mnie a nie na wyświetlacz, ale zaraz to się zmieniło.
-To fajnie-powiedziałam i znów poczułam wibracje.
"Hej;* Jak tam wakacje? No i oczywiście jak Ci poszedł wsytęp? xx"
od: Harry
"Hej;* Wakacje CHYBA dobrze, a wsytęp bardzo dobrze;d mam nadzieję, że zostałam zauważona:) xx"
do:Harry
"Na pewno Cię zauważą:) Nie da się Ciebie nie zauważyć! x"
od:Harry
"hahahaha xD Obyś miał rację:) xx"
do:Harry
"A całe wakacje spędzasz w słonecznym Meksyku, czy gdziesz wyjeżdzasz?"
od:Harry
"aa..powiem Ci kiedy indziej;) Na razie to ty jesteś w trasie;p"
do:Harry
"No dobra, ale za 2 tygodnie wracam do Londynu, więc liczę, że wtedy coś napiszesz;p"
od:Harry
"Do Ciebie? Zawsze!;) Pierwszy, no dobra, może nie pierwszy, ale też nie ostatni się dowiesz, obiecuję!:) xxxx"
do:Harry
"Trzymam za słowo!;) a teraz przepraszam, ale muszę uciekać na próbę. Louis już chce wyrwać mi telefon z dłoni..hahahah xD"
od:Harry
No i znowu zaczęła się nuda. Z Harrym zawsze mogłam pogadać o wszytskim, ale nie szczędziliśmy sobie wyzwisk...Pamiętam jak zawsze drwił z mojego wzrostu..Przez kilka lat się złościłam się za to, ale później już stwierdziłam, że to się nie zmieni. I dzięki niemu nie denerwują mnie już docinki na temat mojego niskiego wzrostu.Znowu przyszedł jakiś sms, mysiałam ze to Harry o czymś zapomniał czy coś, ale niee..to była osoba, z którą najbardziej chciałam w tej chwili pisać.
"To nawet nie mogłaś mi o tym napisać?!"
od:Michel
"Zebyś wiedział, że nie mogłam...Niee ja mogłam, ale ja po prostu nie chciałam!;o"
do:Michel
"Radziłbym ci sie dobrze zastanowić, czy jesteś pewna tego co robisz...Wiesz co mam na myśli."
od:Michel
"I już myślisz, że się ciebie boję? Oj mój kochany jesteś w grubym błędzie. Nigdy się ciebie nie bałam i nigdy nie będę bać, zapmiętaj to!"
do:Michel
"Jeszcze zobaczymy..."
od:Michel
Wraz z ostatnim sms-em rozległ się po pokładzie spokojny głos stewardessy, która informowała, że właśnie wylądowaliśmy. Lot minął zaskakująco szybko. Teraz nie mogłam się doczekać kiedy wysiądę z samolotu i uściskam Poncha! Tak dawno się z nim nie widziałam, tzn piszemy ze sobą, gadymy na skype, ale to nie to samo. Ostatnio widzieliśmy się w zeszłe wakcje. Jego dom nie wyglądał wtedy zadawalająco..no ale czego można było się spodziewać, był tam zaledwie rok, więc wynajął to na co było go stać. Poza tym nie od początku przyjazdu pracował na tak wysokim stanowisku. Dopiero kilka miesięcy temu udało mu się awansować.I tak jak myślałam, Alfonso czekał na nas przed lotniskiem. Nic się nie zmienił przez ten rok. Jedynie co to nie chodzi już w zwykłych T-shirtach i jeansach tylko elegancko i schludnie ubrany. W końcu teraz musi sobą coś reprezentować..Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję, a Anahi poszła w moje ślady tyle że ona dostała jeszcze buziaka w policzek.
-Ej..! A ja nie dostanę?-krzyknęłam oburzona.
-Oj przepraszam. Już się poprawiam.-powiedział uśmiechając się do mnie i też pocałował mnie w policzek.
-No tak od razu lepiej.-odpowiedziałam puszczając do niego oczko.
-To co może nie będziemy tutaj tak stać tylko pojedziemy do mnie?-zaproponował Alfonso.
-Jasne, tylko mam nadzieję, że masz sporo miejsca w samochodzie, bo mamy sporo walizek.-powiedziała Anahi lekko się drapiąc w tył głowy i wbijając spojrzenie w ziemie.
-Hahahaha-wybuchnął śmiechem-doskonale znam waszą dwójke i wiem, że na 2 walizkach by nie stanęło, więc jestem przygotowany.-powiedział cały czas się śmiejąc. Anahi słysząc to podniosła szybko oczy do góry tak by widzieć robawiona twarz chłopaka.
-Ej to nie jest smieszne! Wiesz, że potrzebuję ubrań.-próbowałą się bronić blondynka.
-Dobra, dobra..to gdzie te wasze bagaże?-zapytał.
-Tam są-pokazała Anahi palcem miejsce, w którym stały. Chłopak się udał po nie i przy pomocy jakiegoś chłopaka przytachał je do samochodu.
-Ej Dul co jest?-zapytała się mnie dziewczyna.
-Nic..tzn...tak..nie..-nie mogłam się zdecydowac jak jej odpowiedzieć, w końcu nic takiego sie nie stało.
-To w końcu jak jest?-zapytała dociekliwie blondynka
-No dobra stało się..-kiedy miałam jej powiedzieć przyszedł Poncho z chłopakiem i zaczęli wkładać nasze walizki.-Później-powiedziałam jedynie do Anahi. Po zapakowaniu naszych bagaży udaliśmy się do domu mojego brata.
~*~
Tak więc jest i drugi rozdział, mam nadzieję, że się nie zanudzicie czytając go;p Wydaje mi się, że jest w nim trochę więcej przemyśleń bohaterki niż w poprzednim. Opinie pozostawiam Wam.
Bardzo chciałabym podziękować Wam za tyle komentarzy pod poprzednim rozdziałem. Jesteście wspaniałe xx
świetny jest. :)
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie jeden fakt, dlaczego ten ojciec nagle zrobił się taki miły.. No cóż, muszę cierpliwie czekać aby się dowiedzieć. :D Dawaj kolejny szybko. :)
muszę powiedzieć, że poprawiłaś się w tym rozdziale :) fajnie, że dałaś tu więcej opisów. może taka moja jedna rada: staraj sobie wszystko tak bardziej... hmm... poukładać. zobaczysz, że wtedy nawet opisy uczuć i dialogi będą lepsze :) oczywiście, teraz nie jest źle, żeby nie było, że powiedziałam coś takiego! ;d po prostu radzę, jak zrobić, żeby było jeszcze lepiej :DDD
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten fragment z esemesami od Harrego. :D Nie tylko Dul jest zdziwiona zachowaniem swojego ojca. Je też go kompletnie nie ogarniam... Chyba nie muszę mówić, że nie lubię Michela? To znaczy lubię go, bo uwielbiam takie, nie do końca dobre postacie, ale no wiesz. xD To skomplikowane to wyjaśnienia, hahaha. xD
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie końcówka. Co takiego się stało, hm? Dawaj szybko trójkę. ;*
Michel mnie zaskoczył. Ciekawe, co miał na myśli. Oby jednak z niczym nie przesadził :)
OdpowiedzUsuńTak podejrzewałam, że zaśpią. Nie ma to jak porządne wysypianie się :)
Pojawiło się sporo ciekawych zagadnień. Mnie też nurtuje zachowania ojca Dulce. I co go łączy z Michelem?
Nic, czekam na nn.
Dodawaj jak najszybciej ;)
Pozdrawiam
pierwsze: cudowny rozdział.
OdpowiedzUsuńdrugie: Michel mnie wkurzył, boję się o Dulce.
trzecie: Anahi ... kojarzy mi się ciągle z tą Mią ze ' Zbuntowani ' ^^
czwarte: Anahi i Poncho będą razem ?
piąte: yy , zapomniałam. jest ZAJEBIŚCIE. Czekam na kolejny. ^^
ej, no i jeszcze szóste: skąd Dulce zna Harrego ? ; >
Jest już dużo lepiej !:) Od razu lepiej się czyta, brawo : ) Musisz jeszcze popracować nad tym ale sama zobaczysz, że z czasem będziesz jeszcze lepsza : ) Trzymam kciuki c:
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na scars-future.blogspot.com :) Zapraszam : )
OdpowiedzUsuńŚwietnie, naprawdę świetnie wyszedł ci ten rozdział. Fajnie, że dodałaś więcej przemyśleń głównej bohaterki. Nie mogę rozgryźć, nagle miłego, zachowania ojca dziewczyny. Coś kombinuje, i ja to czuję. I nie będzie też miło gdy okaże się co. I jeszcze ten jej chłopak, ghr... Nie wiem co z tymi facetami. Poza tym, że jestem poirytowana zachowaniem ojca Dulce i Michela, to jednocześnie jestem zadowolona z pojawienia się Harry'ego. :D Czytając ich SMS'ową rozmowę miałam takiego banana na twarzy, że masakra, haha. :D Nie mogę się doczekać kiedy się w końcu spotkają. I mam nadzieję, że nastąpi to już niedługo.
OdpowiedzUsuńCzekam na następną część. xx
U mnie rozdział ósmy.
[trzynasty-dzien-milosci.blogspot.com]
Fajnie :) pisz dalej ;] i częściej ;p
OdpowiedzUsuńU mnie pojawił się kolejny rozdział
http://believe-for-destiny.blogspot.com/
Zapraszam !:)
pisz dalej bo zapowiada sie interesująco! :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest jak zwykle genialny;)
OdpowiedzUsuńDużo tu się dzieje i to mi się podoba:D
Interesujący rozdział... szybko pisz dalej bo już nie mogę doczekać się następnego rozdziału;)
Zapraszam wszystkich do mnie: http://mysecretsaresecret.blogspot.com
http://isthereonlyonedirection.blogspot.co.uk/
Świetny rozdział :) Ty to sama piszesz?? świetneee :*
OdpowiedzUsuńwww.nikorek1.blogspot.com