środa, 10 lipca 2013

Rozdzial 19.

     Karetka przyjechała po 10 minutach od wezwania. Ratownicy zabrali ją nic nie mówiąc o jej stanie.
-Czy mogę jechać z wami?-zapytałem wycierając zapłakane oczy.-Proszę-powiedziałem, kiedy wyczułem, że pielęgniarz chce mi odmówić-Ja muszę z nią jechać. To jedna z nielicznych bliskich mi osób.-dodałem. Ratownik zgodził się.
-Dobrze, ale niech pan wie, że nie wolno zabierać mi nikogo więcej niż poszkodowanego.-powiedział i wskoczył do karetki, a ja za nim.
     Będąc w szpitalu lekarze szybko zabrali Dul na oddział. Nie wiadomo co on jej zrobił...Gdy tylko pomyśle o tym co jej się przytrafiło mam dreszcze i wyrzuty sumienia. Chodząc po korytarzu bez najmniejszego celu przypomniałem sobie, że chłopaki jak i Any nic nie widzą. Musiałem do nich zadzwonić, a nie wiem jak mam im o tym powiedzieć. Będzie to najtrudniejsza rozmowa w moim życiu. Jednak muszę ich zawiadomić. Any i Poncho na pewno się zamartwiają wraz z Enirque, a Sabine pewnie się cieszy, że coś takiego jej się przytrafiło.
-Hej Alfonso.-powiedziałem, kiedy ktoś odebrał telefon.
-Hej. Znalazłeś Dul?-zapytał z troską w głosie. Było w nim też słychać strach...Nic dziwnego.
-Tak...-wydukałem.-Możesz dać na głośny?-zapytałem.-Chcę, żeby każdy to usłyszał, bo nie mam siły powtarzać tego-i uwierz mi ty też nie będziesz chciał-zapewnił chłopaka.
-Dobra już możesz mówić. Chłopaki też do nas przyjechali i wszyscy siedzimy w salonie. Wiesz jak jesteśmy z nią blisko. Mów co z nią-poganiał mnie Poncho.
-Jestem z nią w szpitalu. Karetka ją zabrała. Ona...Ona została zgwałcona...-powiedziałem bardzo niewyraźnie przez mój płacz. W słuchawce nie słyszałem nic. Głucha cisza. Po chwili jednak usłyszałem płacz Any i tłuczenie jakiegoś przedmiotu.-Nie wiem dlaczego Josh z nią nie siedział. W końcu chce się z nią spotykać....Ale to też moja wina, jeśli widziałem, że nie bawi się z nim to powinienem do niej dojść, ale rozumiecie moją naturę nieustannego flirciarza. A teraz...Teraz Dul jest w szpitalu w ciężkim stanie, bo ten bydlak ją jeszcze pobił.-wycedziłem przez jeszcze większe łzy. Naprawdę jestem zły na siebie, że nie pilnowałem jej...Gdybym z nią był mogłoby się bez tego wszystkiego obyć.
-To nie jest twoja wina. Widocznie tak musiało być.-powiedziała jakaś kobieta, ale nie była nią Any ani też Vicky. Musiała to być Sabine...Wiedziałem, że nie zrobi to niej jakiegoś większego wrażenia.
-Niech pani wyjdzie z tego pokoju...Nie chcę z panią rozmawiać. To nie dotyczy pani!-powiedziałem krzycząc, przez co zostałem skarcony przez pielęgniarkę.
-Harry! To moja matka i ona tutaj zostanie-powiedziała Anahi. Domyślałem się, że tak będzie, że będzie trzymała jej stronę.
-Harry jedziemy już do was. Podaj w jakim szpitalu jesteście.-powiedział Liam. Podałem mu adres i się rozłączyłem. Usiadłem na krześle pod ścianą i czekałem, aż lekarz wyjdzie i mi coś powie. Jednak prędzej przyjechali moi przyjaciele niż wyszedł do nas doktor. Fakt, że mieszkamy dość blisko szpitala...Gdy ich zobaczyłem w korytarzu nie wiedziałem jak mam się zachować, czy mam przytulić Poncho czy może lepiej się przed nim gdzieś schować. W końcu jego kuzynka została skrzywdzona...Alfonso sam rozwiązał ten problem i podszedł do mnie i mnie przytulił. Chyba rozumiał, że i mi jest ciężko. Jednak nigdzie nie widziałem Josh'a. Ten to ma tupet. Teraz już miałem dowód, że chodzi mu tylko o zaliczenie Dulce- w końcu musi wygrać zakład...
-Panie doktorze, co z nią, co z Dulce?-zapytałem kiedy usłyszałem otwieranie drzwi i wyłaniającego się mężczyznę w białym fartuchu.
-Ocknęła się, ma kilka siniaków, wynikających z pobicia. No i należy zgłosić to na policję. Powinna zająć się tą sprawą.-powiedział.
-Czyli ona została zgwałcona...-zapytałem z malutka nadzieją, że może do niczego nie doszło..
-Niestety tak i o ile jej stan fizyczny jest w dość dobrym stanie-bo nie był to jakiś sadysta-o tyle gorzej może być z jej psychiką. Radzę zapisać ją na wizytę u psychologa-dodał jeszcze doktor.-A teraz może ją odwiedzić tylko jedna osoba, nadal jest dość osłabiona.-powiedział i odszedł.
-Ja pójdę-powiedziałem.-Czuję się odpowiedzialny za to...-dodałem ciszej i ruszyłem w kierunku jej sali. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem dziewczynę, leżąco na łóżku. Jej twarz był cała posiniaczona. Łzy same napływały do oczu. Podszedł do jej łózka i usiadłem na stołku, które stało obok.
-Dulce...-zacząłem, ale się rozpłakałem. Nie byłem w stanie wydusić z siebie słowa. Miałem mocno zamknięte oczy. Poczułem jak dziewczyna dotyka mojej twarzy opuszkiem palców i ściera moje słone łzy z policzka.
-Harry. Nic się nie stało. Żyję, a to jest najważniejsze-powiedziała uśmiechając się blado. Zadziwiła mnie tą siłą. Wydawało mi się, że będzie załamana, będzie bała się dotyku mężczyzny, ale ona spokojnie pozwoliła się złapać za dłoń i w nią pocałować.
-Jak to nic ci się nie stało?! Dulce to wszystko moja wina. Ja cię tak bardzo przepraszam. Gdybym tylko mógł cofnąłbym ten cholerny czas i cały czas bym miał cię na oku-powiedziałem.
-Harry, ale Michel wszędzie mógłby mnie dopaść. I powinnam się cieszyć, że to się dla mnie tylko tak skończyło.-powiedziała, a jedyne co usłyszałem to jeden wyraz, jedno imię.  Nie byłem w stanie uwierzyć, że ten dupek mógł posunąć się do czegoś takiego. To jest straszne! Nie mogę tak tego zostawić.
-To ty widziałaś kto ci to zrobił?-zapytałem, żeby się upewnić, czy dobrze usłyszałem.
-No mówię ci przecież, że to był ten czubek-powiedziała Dulce. Na jej słowa wstałem nerwowo ze stołka.
-Przepraszam, muszę już iść. Przyjdę jeszcze do ciebie-powiedziałem, jakbym był w jakimś transie i nie zważając na odpowiedź dziewczyny wyszedłem z sali. Za drzwiami czekali na mnie znajomi. Nie odjechali beze mnie. Też się martwią o Dulce...Jednak dalej nigdzie nie widziałem Josh'a. Chłopak się założył o nią, ale pytanie brzmi z kim? Z jakim drugim głupim człowiekiem można zakładać się o dziewczynę?!
     Czułem na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Nie zwracałem uwagi na to i minąłem przyjaciół, szukając doktora, który badał Dul. Po jakimś czasie znalazłem go.
-Dzień dobry, to jeszcze raz ja. Czy jeśli zgłoszę to na policję oni zamkną tego łajdaka?-zapytałem odrywając go od jakieś pielęgniarki, z którą rozmawiał. Trochę niegrzecznie, ale chciałem załatwić jak najwięcej dzisiaj zwłaszcza, że jest już chyba 6 rano.
-Tak mi się wydaję. Jeśli pan chce mogę dać panu telefon do mojego znajomego policjanta. Może on by coś przyspieszył.-powiedział lekarz, który jak widać ma bardzo dobre serce.
-Będę panu wdzięczny do końca życia-powiedziałem. Wraz z doktorem poszedłem do jego gabinetu i tam zapisał mi obiecany numer.-Dziękuję-powiedziałem wychodząc z pomieszczenia.
     W domu umyłem się i przebrałem, a kiedy to zrobiłem sięgnąłem po kartkę z numerem telefonu. Wykonałem odpowiedni telefon i teoretycznie mógłbym się przestać martwić, ale zdaję sobie, że to nie jest jeszcze koniec.
-Czyli widzimy się o 10? Jeszcze raz przepraszam jak cię obudziłem-powiedziałem i się rozłączyłem. Przechodząc koło kuchni złapałem jeszcze jedno jabłko i udałem się z powrotem do szpitala. Dzisiaj mieli wypuścić Dulce, żeby złożyła zeznania. Obawiam się, że będzie to dla niej ciężkie. Wydaje się być silna i udaję, że na nią nie odczuwa nic, ale wiem, że ona to przeżywa. Czekam tylko kiedy ona zrozumie, że nie może ukrywać w sobie swoich emocji. Nie może ich dusić. Ma mnie, Anahi, Alfonsa i tatę. Nie jest sama. Ma z kim porozmawiać.
     Idąc do szpitala, zauważyłem stojącego przed wejściem Malik'a. Chyba rozmawiał przez telefon. Stał tyłem więc mogłem podejść nie zwracając na siebie uwagi.
-Stary, weź przyjedź...-przechodziłem obok Zayn'a, ale chłopak w tym momencie odwrócił się w moją stronę i się trochę zaczerwienił. Chyba nie chciał, żebym usłyszał te rozmowę.-Tak słuchaj spotkajmy się dzisiaj w barze o 14, a teraz muszę kończyć-zakończył poważnie Mulat.-Siema, to ty wróciłeś?-zapytał się mnie.
-Tak, o 10 mamy spotkać się z policją. Przyjechałem załatwić sprawy z wypisaniem jej stąd-powiedziałem, przyglądając się chłopakowi, który coś najwidoczniej ukrywa.
-To leć. Ja jadę do domu, bo jestem jeszcze umówiony z Perrie, a później z kumplem. Na razie-powiedział, odchodząc.
     Pod salą dziewczyny nie widziałem już nikogo, gdy zajrzałem do sali zobaczyłem wszystkich w jej sali. Śmiali się tak głośno, że pielęgniarka im musiała zwrócić uwagę. Nie wszedłem do środka, tylko poszedłem załatwić wypis dla dziewczyny. Chyba już mi pozwolą zabrać ją do domu?
     Po wyjściu ze szpitala rozdzieliliśmy się. Ja z Dulce pojechałem jednym samochodem, a Liam, Lou i Niall oraz Poncho i Any pojechali drugim do domu. My natomiast pojechaliśmy na komisariat, gdzie mieliśmy się spotkać z policjantem. Mam nadzieję, że tym razem, to co przytrafiło się Dulce będzie wystarczające by złapać tego bydlaka. Oni muszą coś z tym w końcu zrobić, bo jeśli on po tym zdarzeniu pozostanie na wolności ani Dulce, ani nikt inny nie będzie czuł się w pełni bezpiecznie.
     Przed budynkiem komisariatu czekał na nas już policjant, z którym rozmawiałem kilka godzin wcześniej. Chłopak był mniej więcej w naszym wieku. Wysoki brunet o brązowych oczach. Karnację jak i rysy twarzy miał meksykańskie. Dulce mu się uważnie przyglądała. Z resztą on jej też. Mi też wydawał się być podobny, jakbym go już kiedyś spotkał, ale nie mogę sobie przypomnieć kiedy, gdzie i jak. Totalna pustka.
-Dulce?-zaczął nie pewnie policjant, podchodząc do nas. Dziewczyna skinęła mu jedynie lekko głową. Chyba nie wiedziała za bardzo o co chodzi i skąd ten młody mężczyzna może ją znać.-Nie poznajesz mnie?-zapytał chłopak odsuwając się od niej na wyciągnięcie ramion.
-Przepraszam, ale...-zaczęła, ale zawahała się-Ucker?! Co ty tu robisz?-powiedziała po chwili wpatrywania się w jego oczy. Teraz wszystkie wątpliwości zostały rozwianie. Owym policjantem okazał się nasz dawny znajomy i dawna miłość Dulce-chociaż nie wiem czy można nazwać to uczuciem. Na pewno chłopak coś do niej czuł, a ona była widocznie za młoda, by to zrozumieć. Dziwie się sobie, że pamiętam takie rzeczy?! Pamiętam, jak Dulce pisała do mnie, że znalazł dziewczynę dwa lata starszą od siebie, ale przy niej jest inny-zapomina o znajomych, nie odzywa się do starych znajomych, a zwłaszcza do dziewczyn, ale kiedy jej nie ma w pobliżu jest tym samym normalny, trochę nadpobudliwym chłopakiem. Zawsze mnie dziwiło, że tak może zmienić chłopaka dziewczyna, a jednak. Zdarzają się wyjątki. Dulce podczas każdej rozmowy o nim wydawała mi się zazdrosna...Ale mogłem się mylić. Chłopak poszedł do szkoły policyjnej. Kiedy wyjeżdżałem zaczynał pracę w policji w Meksyku, a jak widać teraz przenieśli go do Londynu, albo sam się tutaj przeprowadził.
-Możemy wejść i wyjaśnić ci wszystko?-przerwałem im te chwile wpatrywania sobie w piękne oczy. Przeczuwa co się święci, ale chciałbym się mylić. Naprawdę.
-Cześć Harry!-powiedział Christopher zauważając w końcu mnie.
-Tak, to bardzo dobry pomysł.-zauważyła Dul. Uckermann zaprowadził nas do swojego gabinetu, czy jak tam to się nazywa.
     Wraz z Dulce rozejrzeliśmy się po pomieszczeniu. Było dość normalnie urządzone, jak na policjanta przystało.
-Usiądźcie-powiedział Ucker, wskazując nam ręką na krzesła przed jego biurkiem. Sam usiadł po drugiej stronie.-To z czym do mnie przychodzicie, bo od Harry'ego się niczego nie dowiedziałem. Jak zwykle strzeże twoich sekretów-powiedział, patrząc się na mnie, lekko uśmiechając. Musze mu przyznać rację, zawsze zachowywałem dla siebie to co powiedziała mi Dulce. Wiem, że jeśli coś mi mówi to nie po to, żebym poszedł i zaraz to komuś wygadał. Dziewczyna spojrzała się na mnie i uśmiechnęła się również serdecznie. Do twarzy jej z uśmiechem, niestety teraz w jej życiu jest coraz mniej chwil, które wywołują uśmiech na jej twarzy. To jest przykre.
-Chciałam złożyć zeznania przeciwko Michelowi Grufi.-powiedziała stanowczo czerwonowłosa, kiedy odwróciła ode mnie spojrzenie.
-Dobrze, więc teraz zamieniam się w słuch. Opowiedz mi wszystko co chcesz.-powiedział poważnie Ucker. Doskonale znał Michela i wie do czego zdolny jest. Wie, że jest z niego typ spod czarnej gwiazdy. Kiedy rozmawiałem z nim po tym jak Dulce powiedziała mi, że się spotyka z Grufi zauważyłem, że też nie jest zadowolony z tego powodu.
-Najpierw chce ci powiedzieć, że Michel mnie prześladuje. Przyjechał za mną do Londynu. On usiłował mnie chyba zabić....To znaczy potrącił mnie, ale jak mam to inaczej odebrać, jak pisał do mnie groźby?-wystrzeliła dziewczyna wyrazami jak z jakieś procy.
-Dulce spokojnie-powiedziałem szeptem do dziewczyny, łapiąc ja za dłoń. Spojrzała się na mnie i kiwnęła w zrozumieniu głową. Odwróciła wzrok ode mnie i spojrzała się na Uckera, który sądząc po jego minie był zszokowany. Dziewczyna zrobiła parę wdechów i wydechów, by się uspokoić. Widocznie jej to pomogło, ponieważ mówiła zdecydowanie wolniej.
-Wczoraj chłopcy z One Direction zrobili imprezę, więc poszłam, by się odstresować od tego wszystkiego. Jednak już w trakcie zabawy, przed tym ważnym wydarzeniem było coś nie tak. Wtedy jakiś facet-nie zwracałam uwagi na twarzy-przystawiał się do mnie. Odepchnęłam go i poszłam szukać Vicky, ale znalazłam dziewczynę dobrze się bawiącą, więc nie chciałam jej przeszkadzać. Any i Poncho tańczyli razem, a chłopaki też byli czymś zajęci. Wyszłam na dwór ponieważ Josh napisał mi, że za chwilę będzie na miejscu. Postałam przez jakiś moment oparta o drzwi wejściowe, ale nie chciałam patrzeć się na tych pijanych, leżących w ich własnych wydzielinach ludzi. Poszłam się przejść. I nie wiem co mnie podkusiło, żeby wybrać tą stronę, która była najciemniejsza i nikt tam nie chodził. Przeszłam kilka metrów i usłyszałam czyjeś kroki. Odwróciłam się nie pewnie i zobaczyłam postać. Przyspieszyłam kroku, a on za mną. W końcu zaczęłam biec. Jednak on był szybszy i mnie dogonił....-Dulce przerwała. Schyliła głowę w dół. Czułem na swojej ręce krople jej łez. To było straszne, patrzeć jak się z tym męczy i nie móc nic zrobić. Usłyszałem, że Ucker odsuwa krzesło. Spojrzałem na niego. Wychylił się na zewnątrz i poprosił jakąś panią o zrobienie herbaty, po czym podszedł do Dul. Uklęk obok jej krzesła, złapał ja za wolną dłoń i starał się ją uspokoić. Widziałem, że coś się unosi w powietrzu.
Do pokoju wpada przemoknięty Ucker. Jest załamany, wściekły i zrozpaczony. Wszystkie te emocje są wymalowane na jego twarzy-nie jest dobrym aktorem. 
-Stary, co jest?-zapytałem się kiedy chłopak krążył po pokoju. Nic nie odpowiedział, był zamyślony.-Usiądź i sie uspokój!-powiedziałem nie co poważniejszym tonem. Byłem zdezorientowany. Nie wiedziałem co mam sądzić na ten temat, a Ucker nic nie mówi. 
Chłopak spojrzał się na mnie i nie pewnie skierował się na łóżko. Rozpłakał się. Rozpłakał jak małe dziecko. Wtedy zorientowałem się, że coś jest nie tak. Ostatni raz płakał tak na pogrzebie swojego dzidadka, którego bardzo kochał i z którym był zżyty. Wstałem z krzesła, stojącego przy biurku i podszedłem do niego. Przytuliłem go i poklepałem po plecach, by dodać mu otuchy. Na razie nic nie mówiłem, o nic się nie pytałem. Czekałem, aż chłopak sam zacznie coś mówić. 
-Ona mnie zostawiła...-wycedził. Nie musiałem na to długo czekać. Widziałem, że jest w opłakanym stanie i prędzej niż później powie co mu na sercu leży.-Dulce mnie rzuciła. Powiedziała, że tak będzie lepiej dla nas. Nie jest pewna swoich uczuć do mnie i nie chce mnie zraznić. Niestety zapomniała, że jestem w niej zakochany po uszy i zrywając ze mną mnie zrani.-Przyznam, że mnie tym zdziwił, każdy myślał, że są razem tylko dla jaj, że nie kochają się nawzajem. A tu jednak. Taka niespodzianka, ale prawde mówiąc odliczałem kiedy się rozstaną. Kilka dni temu Dulce napisała mi, że poznała kogoś, że jest świetny, i że się w nim zakochała. Nie mówiłem tego nikomu, ponieważ dziewczyna mnie o to prosiła, stwierdziała, że to nic pewnego. A jednak. Teraz Ucker przez nią cierpi. 
-Wiesz jakie są dziewczyny. Zawsze niezdecydowane. Może i Dulce nie wiedziała co chce. Poza tym kiedy zaczeliście się spotykać, byliście jeszcze młodymi łepkami. Nie wiedzieliście co to miłość. Ona  bardziej traktuje cię jak przyjaciela....
Z biegiem lat, doszedłem do wniosku, że ona też coś do niego czuła, to nie była miłość nieodwzajemniona. Widziałem jej wzrok na jego następne dziewczyny, jak o nich mówi, jak się zachowuję w jego towarzystwie. To zdecydowanie była miłość. Jednak na jej uratowanie było już za późno. Trudno mi o tym wszystkim myśleć, a co dopiero słuchać i rozmawiać o tym z przyjaciółką.
-Jesteś w stanie opowiedzieć co się stało?-spytał Ucker nie pewnym głosem. Dziewczyna kiwnęła głową, przetarła delikatnie oczy i podniosła głowę do góry.
-Chłopak mnie mocniej odwrócił. Zanim zaczął mnie natarczywie i nachalnie całować i dotykać po całym ciele zdążyłam zauważyć, że to Michel. A później wiecie co się stało.-dokończyła i zamilkła, jednak to nie była już ta sama dziewczyna sprzed sekundy. Jej głos stał się zimny. Wydawało się jakby nie czuła nic. Jakby wyłączyła swoje uczucia.-Wiecie co jest najgorsze? To że stało tam tyle osób, a żadna mi nie pomogła, oni stali i patrzyli. Mimo że miałam zamknięte oczy, czasami spoglądałam, czy nie ma nikogo w pobliżu. Dopiero Harry to powstrzymał, a ja gdy usłyszałam jego głos w tłumie straciłam przytomność.-dodała, patrząc się na mnie. Uśmiechnął się do niej lekko i spojrzałem na zamyślonego policjanta. Palcami stukał w biurko, a oczy miał skierowane w stronę szafki, stojącej po prawej stronie. Czułem dalej na sobie wzrok dziewczyny, która była ewidentnie roztrzęsiona. Jej ręka potwornie drżała, jednak dalej nie odwracałem wzroku od Uckera. Byłem ciekaw o czym tak zawzięcie myśli, co go tak zastanawia. Siedzieliśmy w takiej ciszy, która przerywana była stukotaniem o blat biurka.
-Czy chcesz, żebym się tym zajął?-zapytał w końcu chłopak.
-Jaszcze się pytasz?-zapytałem ironicznie.
-Dobra, dobra. Zajmę się tym, ale nie wiem czy będzie to łatwa sprawa..niestety-powiedział chłopak.
-Chcę to zrobić. Mam już dość tego wszystkiego. Chcę by to wszystko się skończyło.-zabrała głos w końcu dziewczyna, która jak na razie się przysłuchiwała naszej przepychance słownej.
     Po kilku godzinach wyszliśmy z komisariatu. Byłem szczęśliwy, że wreszcie ta sprawa została zgłoszona i wezmą się za nią tak jak należy. Z drugiej strony byłem zmęczony; nie spałem drugą noc z rzędu, i jeszcze kilka godzin spędziliśmy tutaj. Po powrocie, w domu panował spokój. Wszyscy siedzieli w salonie i oglądali jakiś program w telewizji. Gdy weszliśmy do środka, każdy skierował swój wzrok na nas. Było to trochę niezręczne, ale rozumiem to doskonale. Każdy chciał wiedzieć jak nam poszło. Jednak obawiam się czy to dobry pomysł mówić o doniesieniu w obecności Sabine. Ona może przekazać tą wiadomość Michelowi, a ten ucieknie, bojąc się sprawiedliwości. I ten koszmar się nie skończy nie tylko dla Dul, ale dla ans wszystkich.

*perspektywa Dulce*

     Wchodząc do domu bałam się wzroku rodziny i przyjaciół. Bałam się ich pytań. Tego co zamierza zrobić z tym policja, czy może znów odpuści...Na szczęście wspiera mnie Harry i teraz jak się okazało mogę liczyć też na Christophera. Cieszy mnie to, że po tylu latach jest moim przyjacielem, który nie zostawia mnie w potrzebie.
     -Przepraszam, ale chce pójść do siebie-powiedziałam, ponieważ wiedziałam po spojrzeniach, że to nie będzie nic przyjemnego. Chciałam uniknąć pytań. Chciałam zostać sama. Wchodząc po schodach słyszałam, jak tata pyta się Harry'ego o wizytę na komisariacie, ale powiedział tylko 'nie teraz'. Domyśliłam się, że nie chce mówić tego przy Sabine. Muszę poprosić Uckera, żeby ją sprawdził i wszystko będzie jasne.
     W pokoju zdjęłam koszulkę i spodnie. W samej bieliźnie przeszłam do łazienki, gdzie odkręciłam wodę, by napełniła wannę. Odwróciłam się i przemyłam twarz zimną wodą i rozpuściłam włosy. Wróciłam jeszcze na chwile do pokoju po jakieś świeże ubrania. Gdy wróciłam wanna była już wypełniona wodą. Dolałam do niej trochę płynu oraz sól. Założyłam jeszcze na siebie szlafrok i poszłam do kuchni po kieliszek i sok pomarańczowy. Woda była bardzo gorąca, wiec było mi to na rękę. Na drodze na szczęście nikogo nie napotkałam więc byłam jeszcze szczęśliwsza. Po zabraniu soku i kieliszka pobiegłam szybko na górę. Przechodząc koło łóżka chwyciłam jeszcze telefon i poszłam do łazienki. Podczas kąpieli napisałam wiadomość do Uckera i Josha.
"Hej:) Przepraszam, ale nie możemy się dzisiaj spotkać."
do: Josh
"Hej;) Mógłbyś sprawdzić Sabine Moussiere? Harry podejrzewa, że ma coś wspólnego z Michelem. Chcę się upewnić:)"
do: Christopher
Odłożyłam telefon na bok i zanurkowałam. Leżałam pod woda dopóki nie dobiegł mnie dźwięk przychodzącej wiadomości. Myślałam, że to Josh, że chce mimo wszystko mnie odwiedzić po tym wszystkim. Myliłam się. To był Ucker.
"Dobrze postaram się to zrobić jak najszybciej. A co do Michel'a to mamy jego ślad. Okazało się ze wydział do spraw narkotyków tez go szuka."
Od : Ucker
"Dziękuję. Humor mi się trochę poprawił."
Do: Christopher
Na prawdę chłopak mi go poprawił. Pierwszy raz odkąd wróciłam do domu pojawił się na mojej twarzy uśmiech, prawdziwy uśmiech  Cieszę się, ze Harry zabrał mnie na policje. Przynajmniej mam teraz cień szansy, ze złapią Michel'a. Zwłaszcza  ze widziałam w oczach Uckera zaangażowanie. Widziałam, że ta sprawa nie jest mu obojętna tak jak i ja. Zdaje sobie sprawę, że go okropnie potraktowałam i gdybym mogła cofnąć czas zmieniłabym swoje decyzje.
"Dasz się dzisiaj gdzieś zabrać, zaprosić na kolację?"
od: Christopher
Wiadomość wyrwała mnie z rozmyśleń. Sięgnęłam jedną ręką po telefon, a drugą po sok. Napiłam się, odczytując sms.  Prawie się nim zachłysnęłam. Byłam zmieszana, ponieważ nie wiedziałam co mu odpisać. Jeśli odmówiłam Joshowi to teoretycznie powinnam odmówić i jemu. Jednak to może być druga szansa od Boga? Teraz rodzi się kolejne pytanie, co z Harrym? Jego też darze jakimś uczuciem; ale on ma dziewczynę. Nie mogę czekać na niego. Nie mogę pozwolić sobie na błędy, które będą mnie za pewne wiele kosztowały. Nie mogę też po raz kolejny zranić Uckera...
"Dobrze, więc może wpadniesz do mnie ok. 18-19?xx"
do: Christopher
Odłożyłam telefon. Zanurzyłam się jeszcze raz w wodzie i po chwili wyszłam z wanny, dopijając sok.
     Założyłam szlafrok, zrobiłam nowy makijaż i złapałam kieliszek. Schodząc po schodach usłyszałam czyjś głos. Był to Zayn. Rozmawiał przez telefon. Przystanęłam na chwilę, ponieważ ta rozmowa mnie zaciekawiła.
-Widzę, Josh, że przegrywasz! Zbieraj lepiej kasę! Wiedziałem, że nie będziesz miał z Dulce tak łatwo, jeśli Harry jej jeszcze nie zdobył, to tobie tym bardziej by się nie udało-powiedział Mulat, rozłączył się i poszedł do salonu-do reszty.  Zeszłam po cichu na dół, nie mogąc uwierzyć w  to co przed chwilą usłyszałam. odniosłam kieliszek do kuchni i zajrzałam do salonu.
-Harry, możesz przyjść do mnie?-powiedziałam, po znalezieniu wzrokiem przyjaciela i szybko się wykręciłam. Chłopak doszedł do mnie kiedy zdążyłam usiąść na łóżku.
-Wiedziałeś, że Josh założył się z Zayn'em?-zapytałam, patrząc przed siebie.
-Domyślałem się.
-No tak. Ostrzegałeś mnie, a ja głupia nie chciałam ci wierzyć.
-Dulce...-przysiadł się do mnie i mnie przytulił. Chwilę posiedzieliśmy tak, potrzebowałam tego dotyku.
-Pomożesz mi wybrać strój, mój osobisty stylisto?
     W łazience przebrałam się w wybrane przez Loczka ubrania. Koronkowa bluzka na krótki rękaw i szorty były całkiem dobrym pomysłem. Zrobiłam sobie niedbałego koczka. Poprawiłam sobie jeszcze makijaż i byłam już gotowa. Wróciłam do pokoju i trochę w nim posprzątałam. Poszłam jeszcze do ogrodu i ucięłam parę kwiatów do wazonu. Poprawiłam pościel i wraz z laptopem przeszłam na sofę. Przejrzałam parę stron plotkarskich, gdzie nie obyło się bez plotek. Oczywiście reputacja zespołu pogarszała się i to wszystko moja wina. Gdybym nie spotkała tutaj Harry'ego nic by się nie stało. Dziennikarze by nawet nie wiedzieli o moim istnieniu.  Czasami zastanawiam się, czy nie lepiej by było gdybym wyjechała. Nic nikomu nie mówiąc. Tak by było najlepiej. Nie pisano by o zespole, o Harrym, że zdradza dziewczynę, o naszym domniemanym romansie, o moich tajemniczych, częstych wypadkach, że Harry jest odpowiedzialny za to, że mnie zgwałcono. Czasami czytając takie plotki mam ochotę się rozpłakać. Tak po prostu. Jak mała dziewczynka. Może to nie odpowiednie przy moim wieku, ale czasami moja dusza i moje emocje nie odpowiadają mojemu wiekowi.

~*~

I oto 19 rozdział!:) Mam nadzieję, że się wam spodoba i nie możecie się doczekać już kolejnego rozdziału!:) Niestety nie wiem kiedy dodam 20, ale postaram się to zrobić dość szybko:)

+postać Uckera została dodana już do 'Bohaterowie':)

Informacja.

     Witajcie po bardzoo długiej przerwie. Są wakacje, a ja mam trochę czasu, więc pomyślałam, że mogę wrócić do pisania. Jednak wszystko zależy od was. Od tego czy będziecie tutaj wchodzić, czytać i komentować bloga:) Mam nadzieję, że znajdzie się chociaż kilka osób:)?
     Niedługo dodam kolejny rozdział, 19. Zbliżamy się już do końca tego opowiadania. I wielu z was zmartwię, ale nie będzie tutaj happy endu-dla nikogo, no może dla Any i Poncho:)

Zapraszam!